środa, 27 czerwca 2018

#44 Historia nauczycielką życia | I jak tu nie wierzyć?

Czyli m.in. o niezwykłości kultu Maryjnego


Dziś 27 dzień czerwca. Dzień jak co dzień. Niby zwykły dzień, ale jednak nie do końca. W Kościele rzymskokatolickim obchodzimy święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Wiem, że dla osoby niewierzącej nie ma to znaczenia, ale faktem niepodważalnym jest powszechność czci oddawanej Maryi na całym świecie. To prawdziwy fenomen. A może Ciebie, która/y w tym nie uczestniczysz, omija coś niezwykłego?


fot. miaikransen (Pixabay.com)

Swego czasu oglądałem film „Mary's Land. Ziemia Maryi”. Zapraszam do obejrzenia zwiastuna, jeśli ktoś nie wie o czym mowa i oczywiście całego filmu. Tutaj też można przeczytać recenzję (uwaga – podają tam szczegóły dotyczące fabuły :). Generalnie jest to w ciekawy sposób nakręcony film o tym, jak wielu ludzi, najczęściej o totalnie różnych historiach życiowych i dramatach, rzekomo miało wizje nadprzyrodzone Matki Bożej lub przynajmniej otrzymywali oni taką czy inną pomoc od Niej. Oczywiście ktoś może włożyć takie historie między bajki. Jak jednak wytłumaczyć fenomen Maryjny, ogromną liczbę sanktuariów, pielgrzymek, nabożeństw, itp. i to nie w jakimś tam wymiarze lokalnym, ale globalnym?

A jak wytłumaczyć szereg objawień Maryjnych jakże licznych w całej historii? W tym miejscu warto przywołać absolutnie wyjątkową księgę: „Świat Maryjnych Objawień” Wincentego Łaszewskiego. Autor zebrał 100 najważniejszych spotkań Maryi z ludźmi od czasów najdawniejszych po współczesność. Trudno jest naprawdę przejść obok tego obojętnie. Jak przejść obojętnie wobec nadprzyrodzonych przekazów, które spełniają się w oznaczonym czasie co do joty? Jednym z ewidentnie najbardziej niezwykłych i znanych zdarzeń tego typu jest Fatima. Pisałem już o tym w jednym z pierwszych tekstów na blogu. Jak to jest, że małe, niewykształcone dzieci z prowincjonalnej wioski nagle przekazywały dorosłym informacje na temat wydarzeń politycznych i nie tylko? Twierdziły, że wiedzą to wszystko dzięki Matce Bożej. Moim zdaniem nie wolno lub przynajmniej nikt nie powinien negować nadprzyrodzonego charakteru kultu Maryjnego bez zapoznania się książką „Świat Maryjnych Objawień”. A jeśli to co negujesz, jest najprawdziwszą prawdą i w ten sposób tracisz coś absolutnie wyjątkowego? Przemyśl to, proszę.

Wiem, że ktoś może zarzucić, że Maryja nie jest Bogiem i nie powinna być czczona jak Bóg. I ten ktoś ma rację. Owszem, Kościół nie popiera wypaczonego kultu, ale jak najbardziej opowiada się i gorąco zachęca do oddawania czci i szacunku Tej, która nigdy nie stawia siebie ponad Bogiem, ale zawsze do Niego prowadzi.

Nie chcę, żeby ten dzisiejszy wpis wybrzmiał jak jakaś agitacja religijna czy przekonywanie kogoś na siłę. Wybór i tak zawsze pozostaje sprawą indywidualną każdego, ale każdy też musi liczyć się z tym, że jego decyzja może mieć skutki długofalowe, wykraczające nawet poza świat doczesny. Nie pisząc o tym wszystkim miałbym poczucie, że nie jestem w porządku wobec tych, którzy o tym wszystkim nie wiedzą lub to odrzucają. Jeśli w coś staramy się wierzyć, jeśli doświadczyliśmy czegoś tak bardzo namacalnie i jeśli, co najważniejsze, za naszymi przekonaniami przemawia ogrom wydarzeń o randze międzynarodowej i ich historyczne uwarunkowania dziejowe, to już coś chyba jest na rzeczy, czyż nie? Jasne, że czasami są wątpliwości; jasne, że czasami są kontrowersje. W przeciwnym razie po co wiara, skoro to byłaby już pewność. Fakt faktem jednak, że zdecydowanie więcej już wiemy i nie da się tego podważyć stosując nawet stricte logiczne czy naukowe podejście.

Na koniec dzisiejszego tekstu chciałbym się odnieść do objawień Matki Bożej w Egipcie (Zeitoun). Miały one miejsce od 1968 do 1971 r. Szczegóły znajdziecie w filmiku. Nadmienię tylko, że Maryja ukazywała się wówczas na oczach wierzących i ateistów, a jej wizyty nierzadko uwieczniano na filmikach i zdjęciach. Podobne zdarzenia miały miejsce również w Egipcie w 2009 r. na wyspie Warraq el-Hadar.


Jakoś tak dużo pytań w tym dzisiejszym wpisie się pojawiło :) Tym mocniej zachęcam Was do wyrażania swoich opinii w komentarzach. Z góry dzięki za aktywność.

Zapraszam jeszcze do wejścia na strony widoczne w poniższej bibliografii oraz, jako że mamy czerwiec, do zapoznania się z najważniejszymi rocznicami czerwcowymi, szczególnie kto jeszcze nie czytał.


Bibliografia wpisu:




środa, 20 czerwca 2018

#43 Historia nauczycielką życia | 100+ChP/5 Cudowne kobiety

Czyli o dwóch niezwykłych kobietach, które trwale wpisały się w historię Polski


Właśnie powraca seria okolicznościowa z okazji 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Zapraszam też do lektury poprzedniego wpisu i starszych


Św. Kinga (fot. domena publiczna)



Żyła w XIII w. Mając 13 lat poślubiła 21-letniego polskiego księcia Bolesława zwanego później Wstydliwym. Jako córka króla Węgier Beli IV odnowiła relacje polsko-węgierskie. Mowa o księżnej Kindze, żonie, a później założycielce klasztoru sióstr klarysek w Starym Sączu, od 1999 r. świętej Kościoła rzymskokatolickiego.

Udając się do Polski zapragnęła dostać od ojca w posagu kopalnię soli i specjalistów, którzy mogliby nauczyć Polaków jak wydobywać sól. Wrzuciła swój pierścionek zaręczynowy do szybu w Marmarosz Sziget. Co ciekawe, już po jej przybyciu do mocno rozdrobnionej na dzielnice Polski, gdy rozpoczęto prace mające na celu odkrycie złóż soli, w pierwszej solnej bryłce znaleziono ten sam pierścień, który ongiś wrzuciła do kopalni na Węgrzech. Dodajmy, że miejsce to zostało cudownie wskazane przez nadprzyrodzone zjawiska, które tam się uprzednio rozgrywały. To dzięki Kindze (zwanej też Kunegundą) polskie górnictwo solne, szczególnie w Bochni i Wieliczce, rosło na znaczeniu.

Pozytywny wpływ księżnej na wielopoziomowy rozwój jej księstwa był znaczny. Warto nadmienić, że olbrzymią sumę posagu w wysokości 40 tys. grzywien w umiejętny sposób zainwestowała, nie będąc przy tym skąpą dla ubogich i potrzebujących. Do najważniejszych dzieł Kingi prócz rozwoju wydobycia soli należą też m.in. skuteczne ubieganie się o kanonizację biskupa Stanisława ze Szczepanowa, lokacja Krakowa w czasach jej współrządów z mężem oraz wspomniane uprzednio założenie klasztoru w Starym Sączu.

Przeżyła też wiele trudnych chwil jak choćby wtedy, gdy Polskę najeżdżali Mongołowie, czyli Tatarzy. Istnieje legenda, wedle której Kinga uciekała pewnego razu z mniszkami przed Tatarami. Spotkały chłopa wysiewającego ziarno. Ten chciał im pomóc kłamstwem, aby zmylić pościg, ale Kinga prosiła, żeby powiedział prawdę. Tak też zrobił, ale ku jego zaskoczeniu zrezygnowani najeźdźcy odjechali. Dopiero wtedy chłop zorientował się, że znajdował się wśród dorodnych łanów zbóż, które w cudowny sposób wyrosło tak szybko. Tym samym kmieć nie okłamał Tatarów, powiedział prawdę – widział uciekające mniszki w trakcie wysiewania zboża. Pan Bóg wynagrodził jego prawdomówność.

Inna legenda podaje, że pewnego razu mniszki pod przewodnictwem św. Kingi znów uciekały przed Tatarami. Księżna rzuciła za siebie różaniec i wyrosły z niego góry, ale napastnicy sforsowali tę przeszkodę. Potem rzuciła grzebień i z niego wyrósł las; ta przeszkoda też okazała się niewystarczająca. Wreszcie cisnęła wstążkę, a ona zamieniła się w rzekę Dunajec. Tej przeszkody Mongołowie nie byli już w stanie pokonać.


Jest przynajmniej jeszcze jedna legenda o św. Kindze i Tatarach w tle. Otóż zdarzyło się jeszcze, że Kinga ukrywała się z innymi klaryskami na zamku w Pieninach. Modliły się o pomoc z Wysoka, choć po ludzku ich sytuacja wydawała się beznadziejna. Wówczas wokół zamku pojawiła się bardzo gęsta mgła. Zdezorganizowała zastępy tatarskie do tego stopnia, że wielu z nich poginęło spadając wraz z końmi w doliny i przepaście; nic nie widzieli. Kinga i jej towarzyszki były uratowane.

Św. Kinga i książę Bolesław żyli w czystości. Nie mieli potomstwa. Po śmierci męża Kinga służyła radą nowemu księciu na krakowskim tronie – Leszkowi Czarnemu. Zdarzyło się nawet, że władca chciał ją pozbawić ziem posiadanych po mężu, np. Sądecczyzny, ale koniec końców zachowała je dla siebie i działała na rzecz ich rozwoju.


Na trzy lata przed śmiercią wstąpiła do wcześniej założonego przez siebie klasztoru klarysek.


Jej życie, bardzo Ewangeliczne, było jednak przesiąknięte rozumną troską o sprawy przyziemne i poddanych. Można by ją nazwać solą polskiej ziemi, a zarazem kimś, kto rozwijał talenty, jakie otrzymała, choćby w postaci polskich ziem, o których dobro bardzo się starała.



Jej kult szybko się rozwijał. Do grobu Kingi przybywali nie tylko prości ludzie, ale i królowie. Działy się też liczne cuda. Doznał ich też m.in. niejaki kard. Bernard Maciejowski (przełom XVI i XVII w.). Kinga została błogosławioną w 1690 r., a potem, jak już wiemy, w 1999 r. świętą, czego dokonał papież Jan Paweł II.



Tak się składa, że przyjrzymy się dzisiaj jeszcze innej cudownej kobiecie, również pochodzącej z Węgier, nie księżnej jak Kinga, ale królowej Polski. Chodzi o św. Jadwigę.




Jadwiga z wizerunków królów polskich autorstwa Aleksandra Lessera z XIX w. 




Najczęściej kojarzymy tę władczynię z królem Władysławem Jagiełłą, bo to jego pierwszą żoną ona właśnie była. Nim jednak doszło do ich ślubu 18 lutego 1386 r. Jadwiga miała poślubić księcia austriackiego Wilhelma Habsburga. Wydaje się, że para żywiła do siebie wielkie uczucie. Gdy królowa miała 11 lat, narzeczony przybył do Polski. Pomieszkiwał u niejakiego Gniewosza z Dalewa. Odwiedzał Jadwigę na Wawelu.


Polscy możni mieli jednak inne plany dla młodej królowej. Chcieli, aby wyszła za mąż za Litwina Jagiełłę. Było to korzystniejsze dla Polski wobec rosnącego zagrożenia ze strony Krzyżaków. Władczyni delikatnie mówiąc nie była zadowolona z takiej propozycji, uważając późniejszego króla Polski za dzikusa, o wiele od niej starszego i w dodatku poganina, co kontrastowało z szarmanckim Wilhelmem.

Pewnego razu doszło nawet do zdarzenia jak z jakiegoś filmu romantycznego. 15-letni wówczas Wilhelm postanowił siłą wtargnąć do komnaty narzeczonej, aby skonsumować małżeństwo, co pokrzyżowałoby plany możnych. Uniemożliwiono mu jednak dostanie się do środka. Jadwiga, dziewczynka impulsywna i z temperamentem, rzuciła się podobno w pogoń za odegnanym młodzieńcem, ale zamknięto już bramy Wawelu. Królowa dalej nie chciała dać za wygraną i usiłowała siekierą zrobić sobie przejście. Niejaki Dymitr z Goraja przekonywał jednak królową, że dla Polski i Litwy najkorzystniejsze będzie jej małżeństwo z Jagiełłą.

Dziewczynka zalana łzami powoli jednak zaczęła rozumieć powagę sytuacji. Miała podobno po tym zdarzeniu udać się do wawelskiej kaplicy, gdzie oddała się modlitwie błagalnej pytając Ukrzyżowanego, co powinna uczynić. Wtedy zdarzyło się coś niezwykłego. Oto usłyszała głos dobiegający z krzyża: „Jadwigo, ratuj Litwę!”.

Tak zatem doszło do ślubu Jadwigi z Jagiełłą, który 3 dni przed poślubieniem polskiej królowej przyjął chrzest i przybrał imię Władysław. Historycy przekonują, że było to udane małżeństwo, przerwane nagle w 1399 r. śmiercią córeczki Elżbiety Bonifacji, a następnie królowej Jadwigi.

W kronikach i pamięci ludu Jadwiga była postrzegana jako osoba postawna (podobno była mocno zbudowana i mierzyła ok. 180 cm wzrostu), piękna, charakterna (obawiali się jej ponoć nawet dostojnicy krzyżaccy), ale nade wszystko niezwykle pobożna i troskliwa.

Chyba dość powszechnie znane jest opowiadanie o tym jak to w czasie prac przy budowie kościoła karmelitów w Krakowie odwiedzała robotników. Spotkała wtedy jednego bardzo zasmuconego jak się okazało z powodu poważnej choroby jego żony. Królowa postawiła stopę na kamieniu i oderwała złotą klamerkę z pantofla. Kazała ją sprzedać i za uzyskane pieniądze sprowadzić lekarza i zakupić leki dla chorej. Koniec końców kobieta wyzdrowiała, a bucik królowej miał się odbić w kamieniu. Inna wersja opowiadania mówi, że to na pamiątkę niezwykłej interwencji Jadwigi robotnicy wykuli w kamieniu odbicie jej stopy. Tak czy inaczej można ten kamień podziwiać do dziś w kościele karmelitów w Krakowie.

Wedle innej opowieści królowa miała też przyczynić się do wskrzeszenia małego chłopca, syna kotlarza, który wpadł do rzeki. Do dziś istnieje jej płaszcz, którym wtedy okryła martwe ciało dziecka.

Ktoś może zarzuci: co ty piszesz o jakichś tam średniowiecznych bajaniach? Okazuje się, że niezwykłe zdarzenia dzieją się także współcześnie. Otóż w połowie XX w. niejaka Anna Rostafińska-Romiszowska cierpiała na poważną chorobę ucha, która groziła utratą słuchu. Jedynym ratunkiem była operacja i późniejsze żmudne leczenie. Kobiecie polecono jednak modlitwę do św. Jadwigi i przykładanie do ucha z wiarą kawałka tkaniny, w które było zawinięte ciało królowej po śmierci. Co ciekawe, w czwartym dniu nowenny do świętej królowej Polski problem z uchem zniknął całkowicie. Badania wykazały, że choroba nagle zniknęła. To cudowne zdarzenie przyczyniło się do kanonizacji bł. Jadwigi w 1997 r., którego dokonał Jan Paweł II.

Wypadałoby jeszcze, jak na Historię nauczycielkę życia przystało, podsumować nasze dzisiejsze rozważania morałem :) Przypadek cudownie uzdrowionej Anny dowodzi, że niezwykłości działy się nie tylko gdzieś tam kiedyś w mrokach średniowiecza, ale mogą dziać się cały czas, jeśli tylko uwierzymy. Święte Kinga i Jadwiga uczą nas też, że piastowanie zacnych urzędów i aktywna działalność polityczna mogą być pięknie łączone z autentycznym działaniem na rzecz realnego, a nie tylko obiecywanego, dobra ludu. Polityka wiąże się też często z rezygnacją z własnego dobra, własnych planów i marzeń, na rzecz dobra wspólnego. Kinga i Jadwiga są też wspaniałymi przykładami tego, jak bardzo kobiece cechy takie jak m.in. czułość, troskliwość, serdeczność mogą być pięknie wykorzystane w polityce, a których to cech często brakuje mężczyznom. I jeszcze jedno: święci nie są jakimiś nieskazitelnymi robotami. Chociażby historia Jadwigi pokazuje jej zmagania z trudnym nieraz charakterem. Koniec końców wiara pozwalała jej pogłębiać swoją relację z Panem Bogiem i poddanymi, co zaprowadziło ją ostatecznie na ołtarze.



Wawel (fot. DzidekLasek; Pixabay.com)



Dziękuję za dzisiaj i do poczytania już za tydzień.






środa, 13 czerwca 2018

#42 Historia nauczycielką życia | Nowoczesne berety w cenie

Czyli m.in. o tym, że środowisko zebrane wokół o. Tadeusza Rydzyka i jego dzieł jest bardziej nowoczesne niż mogłoby się wydawać


Jeden z majowych tekstów traktował o nowoczesności. Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji się z nim zapoznać, serdecznie zapraszam do lektury. Wniosek z rozważań, jakie tam się znalazły był mniej więcej taki – religijność, przywiązanie do tradycyjnych wartości, umiłowanie historii nie są cechami dziwoląga z ciemnogrodu, ale osobę je posiadającą należy uznać za bardzo nowoczesną w najlepszym tego słowa znaczeniu. Po szczegóły odsyłam do wspomnianego tekstu.

Dzisiaj chciałbym poniekąd jeszcze troszkę ten temat pociągnąć, tym razem kładąc nacisk na stosunek wiary i religijności do nowoczesności. Zawężamy zatem temat i drążymy jedną konkretną dziedzinę.



Logo Tv Trwam widoczne na mikrofonie
(fot. Piotr Drabik from Poland - Telewizja Trwam, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=31814256)

12 czerwca 2003 r. powstała Telewizja Trwam. Dokładnie wczoraj minęło zatem 15 lat istnienia tego dzieła. Nie od dziś wiadomo, że stosunek Polaków do jego założyciela, tej telewizji i innych inicjatyw autorstwa o. Rydzyka i jego współbraci redemptorystów jest bardzo różny. Ta rocznica i cenne sugestie jednego z Czytelników moich blogów w kontekście rozwinięcia treści poświęconych nowoczesności, zachęciły mnie do wystukania tego tekstu, który właśnie czytacie.

Ciemnogród, berety moherowe, średniowiecze – to tylko przykłady negatywnych określeń pod adresem toruńskich dzieł. Spróbujmy zatem zajrzeń do Internetu i poszperać za danymi, które mogą pomóc w określeniu czy rzeczywiście o. Rydzyk i społeczność zgromadzona wokół jego dzieł jest zaprzeczeniem nowoczesności. To pomoże nam też w stwierdzeniu czy wiara i religijność są współcześnie przejawem zacofania czy wręcz przeciwnie – są czymś wedle czego żyją osoby nowoczesne, rozumiane poniekąd jako bardzo inteligentne i wysoko wykształcone oraz raczej młode lub w średnim wieku. Na potrzeby naszego dochodzenia zajrzałem też na strony (dostępne w bibliografii), które bezpośrednio nie odwołują się do wartości chrześcijańskich; chciałem w ten sposób być bardziej obiektywnym.

Gazeta Prawna w jednym ze swoich artykułów dwa lata temu zamieściła obszerny tekst o Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej (WSKSiM) – wyższej uczelni powołanej do życia również przez o. Rydzyka, kształcącej głównie w obszarze mediów. Głównym faktem tam odnotowanym było bardzo niskie bezrobocie wśród absolwentów toruńskiej uczelni, gdyż wedle danych prawie każdy absolwent WSKSiM zyskiwał zatrudnienie w swoim zawodzie i to często jeszcze przed ukończeniem studiów. Przykład – w 2014 r. spośród 89 absolwentów uczelni, tylko jeden był zarejestrowany jako bezrobotny. Miażdżąca większość w szybkim czasie zyskiwała zatrudnienie.

Jak to? Katolicka uczelnia kształci fachowców rozchwytywanych przez pracodawców? Przecież to ciemnogród jest – wnuczęta beretów moherowych ;)

Z kolei szczegółowy raport Uniwersytetu St. Mary's podsumowujący badania z lat 2016-2018 podaje, że polska młodzież jest najbardziej wierząca w Europie (dane głównie z portalu Tysol).

Innym ciekawym wskaźnikiem w obszarze szczególnie nas dzisiaj interesującym jest fakt, iż wśród noblistów XXI w. aż 90% deklarowało się jako osoby wierzące (informacje ze strony Wysokie obcasy). Gdyby w wielu przypadkach były to jedynie deklaracje, to i tak odsetek tęgich umysłów, dla których przyznanie się do bycia wierzącym nie jest żadnym obciachem, wydaje się naprawdę spory. Kiedyś dość powszechnie uważano, że religijna wieś jest niemal synonimem zacofania, a mieszczanie i ludzie nauki to umysły wyzwolone ze „średniowiecznej ciemnoty”. Dziś, dzięki Bogu, coraz częściej się mówi i spotkać można wiele przykładów tego, że ludzie świata nauki i świata show-biznesu, utożsamiający nowoczesność, nie wstydzą się wiary w Boga.

No to jak – tęgie, inteligentne głowy a wierzą?

Natomiast Fronda swego czasu informowała, że Polska plasuje się w czołowej dwudziestce najbardziej religijnych państw świata (dane z nieco ponad 5 lat).

Wydaje mi się, że już na podstawie garści powyższych informacji i też poprzedniego tekstu o nowoczesności widać, że głęboka wiara i religijność wcale nie muszą kolidować z nowoczesnością i jestem przekonany, iż nie kolidują.

Osobiście uważam, że o. Rydzyk i jego współpracownicy wykonali i wykonują znakomitą robotę. Ze swoim przekazem docierają nie tylko do osób starszych, ale słuchają ich chętnie słuchacze młodzi i wysoko wykształceni. Możesz się z o. Rydzykiem nie zgadzać w jakichś kwestiach, ale zdecydowanie nie możesz powiedzieć, że środowisko wokół jego dzieł zgromadzone nie jest całościowo rzecz ujmując nowoczesne. O. Rydzyk nie jest Bogiem, jak każdy człowiek może popełniać błędy, ale z pewnością nie można mu odmówić umiłowania Ojczyzny, Pana Boga, historii i tradycji, które promuje w duchu prawdziwie nowoczesnym, o czym świadczą rozliczne inicjatywy toruńskie i nie tylko.

Jestem przekonany, i tego uczy historia, jak wiele krzywdzących opinii rodzi się z ignorancji, z niezagłębienia się w temat, z uwierzenia jedynie temu, co „znawcy” tematu „wiedzą” (tak w ogóle może to być przejawem bardzo interesującego, ale niebezpiecznego zjawiska, o którym pewnie w innym kontekście może coś kiedyś napiszę). Tymczasem, gdy człowiek poświęci trochę czasu choćby na zapoznanie się z planem transmisji takiego Radia Maryja czy Telewizji Trwam od razu zobaczy, jak wiele, jakże różnorodnych i nader nowoczesnych spraw i audycji posiadają oraz promują te dzieła; jednym z bardzo wielu przykładów są imprezy kulturalne wszelkiego typu organizowane przez tę społeczność. Ileż tam audycji poświęconych polityce, gospodarce, nauce, to głowa mała. A pamiętacie sprawę Geotermii Toruńskiej? Niektórzy tak ją wyśmiewali, ale czy nie jest ona jeszcze jednym przykładem nowoczesności środowiska Radia Maryja (Geotermią zarządza fundacja Lux Veritatis założona przez redemptorystów)? O rozmachu tej inicjatywy musiał napomknąć nawet taki Fakt, tylko oczywiście bolą niektórych pieniądze przekazane na ten cel. No, ale to już jest taka żałosna tradycja i szukanie dziury w całym i odwracanie kota ogonem.

Choć bardzo cenię środowisko Radia Maryja i innych dzieł wokół niego powstałych i należę do niego, to jednak ten tekst nie jest jakimś fałszywym wychwalaniem czegoś nieprawdziwego. Fakty mówią same za siebie. Tego uczy nas historia.


Dzięki za dzisiaj, a już za tydzień prawdopodobnie kolejny wpis z serii „100plus Cudowna historia Polski”.


O. Tadeusz Rydzyk CSsR
(fot. Piotr Drabik - Ten plik jest fragmentem innego pliku: O. Tadeusz Rydzyk (9216347854).jpg, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=53742709)






środa, 6 czerwca 2018

#41 Historia nauczycielką życia | Czerwcowe nauki

    Cóż tam, panie, w czerwcu?

Parafrazą słynnego pytania, które rozpoczyna „Wesele” Wyspiańskiego, także i my startujemy z wykazem subiektywnie najważniejszych i tych mniej ważnych rocznic; tym razem bierzemy pod lupę szósty miesiąc roku. Zapraszam!



fot. Kanenori (Pixabay.com)

5 rocznic, o których musimy/powinniśmy pamiętać:

  1. 4 czerwca 1989 r. (w 2018 r. przypada 29 rocznica wydarzenia) – Tego dnia odbyła się w Polsce pierwsza tura pierwszych po II wojnie światowej częściowo wolnych wyborów do Sejmu i całkowicie wolnych do Senatu. Wielkim zaskoczeniem była zdecydowana wiktoria obozu „Solidarności”.
    Proponowana przeze mnie nauka z wydarzenia: Czasami tak jest w naszym życiu, że przypomina ono takie częściowo wolne wybory. Zamiast przykładowo zaangażować się w coś dobrego tak na 100% pozostawiamy sobie jakiś tam procent na bylejakość czy wręcz zło. Odpowiedzmy sobie na pytanie czego w naszym życiu może dotyczyć to spostrzeżenie. Mile widziane propozycje w komentarzach.
  2. 6 czerwca 1944 r. (74 rocznica) – Pierwsze lądowania aliantów w Normandii. Właśnie tego dnia tzw. 2 Batalion Rangersów został desygnowany do zdobycia niemieckiej baterii ciężkich dział na klifie Pointe du Hoc. Nie dość, że od powodzenia tej akcji w zdecydowanej mierze zależał sukces całej operacji alianckiej i być może ostateczny rezultat całej wojny, to jeszcze było to coś w rodzaju mission impossible.
    Nauka: Klasyczna akcja z puentą – wszystko jest możliwe, trzeba tylko wierzyć. Mnie nazwa batalionu kojarzy się ze słynnymi wojownikami Power Rangers, których cechą charakterystyczną były m.in. różnobarwne uniformy. Lubię takie skojarzenia w historii. Z jednej strony mogą nam one pomagać w zapamiętywaniu osób czy faktów, z drugiej mogą się w ten sposób rodzić znakomite wnioski.
  3. 24 czerwca 972 r. (1046 rocznica) – Mieszko I zwyciężył wojska margrabiego Marchii Łużyckiej, niejakiego Hodona wspieranego przez Zygfryda von Walbeck. Bitwa miała miejsce pod Cedynią i jest jedną z najważniejszych bitew w naszej historii, a z pewnością jedną z najlepiej kojarzonych przynajmniej jeśli chodzi o początki naszych dziejów.
    Nauka: Tego typu wydarzenie jest często roztrząsane m.in. w kontekście stosunków polsko-niemieckich. Nawet mówi się i pisze dość często o naszych zazwyczaj złych relacjach z zachodnimi sąsiadami. Nie można jednak twierdzić, że ZAWSZE tak było, czego dowodzą dzieje tych dwóch narodów. Warto wystrzegać się zbyt częstego stosowania kwantyfikatorów wielkich. Zapraszam do stosownego tekstu im poświęconego. Odsyłam również do znakomitego wykładu prof. Andrzeja Nowaka na temat relacji polsko-niemieckich, których kanwą jest pokój w Budziszynie z 1018 r.
  4. 28 czerwca 1914 r. (104 rocznica) – Zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda dokonane przez Gawriłło Principa. To wydarzenie uznaje się powszechnie za bezpośrednią przyczynę wybuchu I wojny światowej.
    Nauka: Podobno rząd serbski próbował ostrzec dwór austriacki o możliwym zamachu. Koniec końców i tak do niego doszło. Czy rzeczywiście nie dało się zapobiec tej strasznej, wieloletniej tragedii, jaką była wojna? Chętnie śmiejemy się z losów i przygód Franka Dolasa z filmu „Jak rozpętałem II wojnę światową”. Tymczasem Gawriłło Princip rozpętał I i to nie na żarty.
  5. 28 czerwca 1956 r. (62 rocznica) – Masowa demonstracja uliczna i strajk generalny w Poznaniu; początek walk zbrojnych.
    Nauka: Słynne wydarzenia poznańskiego czerwca dowodzą determinacji ludu i sprzeciwu wobec tyranii władzy. Jak ja zachowałbym się, gdyby przyszło mi stanąć do walki w obronie wolności i prawdy?

Spot upamiętniający Poznański Czerwiec 1956, przygotowany przez Oddziałowe Biuro Edukacji Narodowej

Pamiętajmy też m.in. o:

12 czerwca 1863 r. – śmierć na stokach Cytadeli Warszawskiej ks. Agrypina Konarskiego, zasłużonego uczestnika powstania styczniowego;
14 czerwca 1940 r. – pierwszy w historii obozu w Auschwitz transport więźniów (byli z Tarnowa);
16 czerwca 1903 r. – Henry Ford założył koncern Ford Motor Company;
18 czerwca 1815 r. – klęska Napoleona pod Waterloo;
22 czerwca 1792 r. – ustanowienie orderu Virtuti Militari przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego;
23 czerwca 1818 – prochy Tadeusza Kościuszki spoczęły w krypcie św. Leonarda na Wawelu;
26 czerwca 1295 r. – od momentu koronacji Przemysła II na króla Polski, która miała miejsce tego dnia, Orzeł Biały stał się symbolem Polski;
27 czerwca 1863 r. – w Wilnie stracono Zygmunta Sierakowskiego, dowódcę powstańczego na Litwie;
27 czerwca 1978 r. – start Sojuz-30 z Mirosławem Hermaszewskim na pokładzie


5 rocznic, o których możemy pamiętać:
  1. 1 czerwca 1938 r. (w 2018 r. przypada 80 rocznica wydarzenia) – publikacja pierwszego odcinka przygód Supermana.
    Proponowana przeze mnie nauka z wydarzenia: Superman, Batman, Spiderman, Zorro, Janosik, wspominani uprzednio Power Rangers – to tylko przykłady znanych z historii mniej lub bardziej fikcyjnych bohaterów. Walczący ze złem dzielni i mężni bohaterowie są ulubieńcami i inspiracjami wielu pokoleń. Ważne, żeby granica między tym co dobre i tym co złe, była zawsze wyraźna. Generalnie legendarne postacie z komiksów czy bajek są czymś bardzo fajnym i twórczym. Swoją drogą ciekawe, gdyby zamiast osiłków i odważniaków głównym bohaterem był ktoś słaby, dla którego słabość jest mocą. Znacie przykłady takich mniej stereotypowych bohaterów? Piszcie w komentarzach.
  2. 4 czerwca 1783 r. (235 rocznica) – Pierwszy pokazowy lot balonu na ogrzane powietrze zwanego montgolfierą od nazwiska twórców – Jacquesa i Josepha Montgolfier.
    Nauka: To trywializm, ale marzenia się spełniają. W tym przypadku marzenie Ikara o lataniu, stało się faktem. Historia przepełniona jest podobnymi zdarzeniami, ale okiełznanie przez człowieka powietrza, to zapewne jedno z przełomowych.
  3. 20 czerwca 451 r. (1567 rocznica) – Rzymianie i Wizygoci pokonali Hunów w bitwie na Polach Katalaunijskich.
    Nauka: Pokonanymi dowodził prawdziwy postrach ówczesnej Europy – Attyla. Ktoś wygrywa, ktoś przegrywa, ewentualnie brak rozstrzygnięcia – życie... Z przedziwnej mozaiki takich wydarzeń w dużej mierze składa się historia.
  4. 27 czerwca 1905 r. (113 rocznica) – Marynarze pancernika Potiomkin zbuntowali się przeciw carskiemu dowództwu.
    Nauka: Chociaż tamte wydarzenia radziecka propaganda wykorzystała jako przykład rzekomej gotowości bojowej marynarzy i ich troski o robotniczo-chłopskie ideały, w rzeczywistości buntownikom nie przyświecały wówczas tak wzniosłe cele i idee. Chodziło jedynie o... zepsute mięso. Wypisz, wymaluj przykład propagandy, która tworzy świat nierzeczywisty.
  5. 29/30 czerwca 1934 r. – „Noc długich noży” w Niemczech – Adolf Hitler pozbył się 77 przeciwników ruchu narodowosocjalistycznego.
    Nauka: Ot, przykład działania machiny, która niosła śmierć w tak wielu miejscach świata, kiedy ktoś decyduje się pozbyć prawdziwych lub domniemanych wrogów. Tak było w III Rzeszy, tak było w Rosji, tak było (i niestety nierzadko jest) w wielu miejscach świata. Gdy taka machina już się rozkręci, trudno ją zatrzymać, żeby nie przynosiła bezsensownego rozlewu krwi.

Można też pamiętać m.in. o:

2 czerwca 1953 r. – pierwsza w historii transmisja telewizyjna koronacji królewskiej – Elżbieta II została królową Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej;
4 czerwca 2008 r. – zmarła polska siatkarka Agata Mróz-Olszewska;
5 czerwca 1938 r. – debiut polskich piłkarzy na mundialu (przeciwko Brazylii);
5 czerwca 1257 r. – książę Bolesław Wstydliwy wydaje przywilej lokacyjny Krakowa;
8 czerwca 1783 r. – początek największej w czasach historycznych erupcji wulkanu (Laki);
12 czerwca 2003 r. – początek emisji TV Trwam;
14 czerwca 1958 r. – uruchomiono pierwszy w Polsce reaktor jądrowy w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku pod Warszawą;
15 czerwca 1924 r. – rdzenni Amerykanie otrzymali obywatelstwo;
19 czerwca 1963 r. – początek I Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu;
27 czerwca 1798 r. – Kanadyjczyk Joshua Slocum stał się pierwszym człowiekiem, który samotnie opłynął świat;
28 czerwca 1838 r. – Wiktoria koronowana na królową Wielkiej Brytanii i Irlandii; to w okresie jej panowania Imperium Brytyjskie zajmowało 1/4 lądów ziemi;
30 czerwca 1908 r. – na Syberii, nad rzeką Podkamienna Tunguzka wydarzyło się coś, czego do dziś nie udało się wyjaśnić; nosi ono nazwę katastrofa tunguska



To dla Ciebie, za to, że jesteś i czytasz kolejny wpis rocznicowy :)
fot. Free-Photos (Pixabay.com)

To byłoby na tyle jeśli chodzi o 10 już blogową odsłonę rocznic, tym razem czerwcowych. Nie krępujcie się i piszcie w komentarzach jakie są może jeszcze inne Wasze typy wydarzeń, o których warto lub można pamiętać. Moje zestawienia są zawsze subiektywne. Z chęcią poznam Wasze propozycje.

Odsyłam dla przypomnienia do majowych nauk oraz do starszych wpisów rocznicowych.


Pozdrawiam wszystkich serdecznie i niezmiennie zapraszam już za tydzień na kolejne nasze spotkanie z historią. Wierzę, że znów czegoś ciekawego nas ona nauczy. A Wy?


Bibliografia wpisu:
  1. HISTORYCZNE WYDARZENIA CZERWCA (kiedy pisałem tego posta link po lewej działał; nie wiem jak teraz, ale gdy publikowałem ten tekst link nie działał; tak czy inaczej umieściłem go w bibliografii);