sobota, 16 maja 2020

#81 Historia nauczycielką życia | Bijemy rekordy!

Czyli m.in. o tym, jak długo można wytrzymać bez snu


Rekordy to ważne pojęcie w dziejach ludzkości. Od najdawniejszych czasów ludzie zauważali, że jedni są lepsi od innych w danych dziedzinach. W wielu z tych dziedzin, o ile nie w każdej, odnotowywano w sposób mniej lub bardziej świadomy jakieś najlepsze wyniki. Z czasem zrodziło się coś takiego, co dziś znamy jako Księga Rekordów Guinnessa. Czy zastanawialiście się jak doszło do jej powstania? Kim by ów tajemniczy Guinness? Jak dziwaczne rekordy można w niej znaleźć? A poza tym: jak długo można wytrzymać bez snu? O tym wszystkim poniżej.
 
Sir Arthur Guinness, fot. wikimedia w domenie publicznej

Księga Rekordów Guinnessa - co to, jak to?

Mówiąc najkrócej Księga Rekordów Guinnessa to wydawana raz w roku przez Guinness World Records w Londynie publikacja, w której znajdziemy aktualną bazę rekordów z najróżniejszych dziedzin, potwierdzonych i opatrzonych stosownymi dokumentami. Warto pamiętać, że po raz pierwszy na rynku owa księga ukazała się w 1955 r. z inicjatywy irlandzkiego browaru Guinness. W Polsce na takie wydarzenie musieliśmy poczekać do 1989 r. W ciągu dziesięcioleci nazwa tej sławnej publikacji przybierała różne brzmienia, ale istota się nie zmieniała: chodziło o promowanie różnorodnych, najciekawszych rekordów z całego świata.

Musimy jednak pamiętać, że wszystko zaczęło się już w XVIII w. za sprawą niejakiego Irlandczyka Sir Arthura Guinnessa. Ów jegomość początkowo warzył piwo dla pracowników folwarku pewnego arcybiskupa, po którego śmierci rozkręcił własny interes; z czasem jego charakterystyczne ciemne piwo podbiło podniebienia klientów i jego sława nie ustawała nawet w XX w.

Historia prowadzi nas wreszcie do 1951 r. kiedy to w trakcie polowania Sir Hugh Beaver, wówczas zarządzający browarem Guinnessa, wdał się w spór z innymi uczestnikami wydarzenia. Poszło o ptaki łowne, a konkretnie to, które są najszybsze. Do tego sporu doszły inne. Co więcej, pan Beaver również w pubach był świadkiem waśni na różnorodne tematy. Tak narodził się pomysł, żeby tego typu tematy notować. Szybko do Guinnessa zaczęli schodzić się śmiałkowie, którzy zarzekali się, że potrafią to i to zrobić, i zaraz to udowodnią.

W ten oto sposób, jak już wiemy, doszło do wydania pierwszej Księgi z rekordami w 1955 r. Składała się ona z blisko 200 stron i w szybkim tempie zawędrowała na szczyty bestsellerów. Obecnie instytucja zajmująca się zbieraniem i publikowaniem rekordów ma swoje oddziały w kilku państwach świata. Większość rekordów znajduje się w internecie; najciekawsze lądują w corocznej znanej nam publikacji.

Ciekawostką jest, że do dziś od 1955 r. w ponad 100 krajach świata sprzedano już ponad 100 milionów egzemplarzy Księgi Rekordów Guinnessa. Ładny wynik :)

Warto też pamiętać, że za zdobycie rekordu Guinnessa nie dostaje się gratyfikacji pieniężnych; wystarczy sam ogromny prestiż i uznanie na całym świecie.

Wielokrotny rekordzista Guinnessa Joe Alexander wraz z certyfikatami ustanowienia rekordów oraz edycją księgi z 2014 roku, fot. wikipedia, By MrBadawi - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=29754130

Najdziwniejsze kategorie w Księdze Rekordów Guinnessa

A jakie są najdziwniejsze rekordy, które można znaleźć wśród guinnessowskich wyczynów? Jest tego naprawdę sporo. Oto przykładowe, niekoniecznie te bezsprzecznie najdziwniejsze:
  • najwięcej słomek trzymanych w jednym momencie w ustach (400) :0
  • kręcenie koszykarską piłką na szczoteczce do zębów trzymanej w ustach (22 sekundy) :)
  • chwytanie jabłka w zęby i przecinanie go z pomocą piły motorowej (8 jabłek na minutę) :o
  • produkcja największej liczby kiełbas w ciągu minuty (78) ;)
  • najszybciej spisany słownie ciąg miliona liczb (16 lat) ;0
  • najdłuższy pobyt w windzie (blisko tydzień) ;o
  • najcięższy wagon pociągnięty brodą (ponad 2,5 tony) :p
  • strzał z łuku obsługiwanego stopami (ponad 6 metrów) :0
  • rekord w biciu rekordów (ponad 600 razy) :)
Powyższe informacje dotyczące konkurencji i wyników pochodzą z 2019 r., więc nie gwarantuję Wam, że wszystkie te rekordy są aktualne. Niemniej pewne jest to, że w tego typu dyscyplinach walczono o rekordy.



Randy Gardner i jego historia

Chciałbym się z Wami podzielić historią młodego człowieka, który swego czasu ustanowił rekord w funkcjonowaniu bez snu. Ile dalibyście rady bez snu: 2, 3, 4 dni? On wytrzymał "trochę" dłużej...

Owym rekordzistą został 17-letni Randy Gardner. Wszystko działo się na przełomie 1963 i 1964 r. Gdy zaczynał ustanawiać swój rekord wszystko było oczywiście w porządku. Po 4 dniach zaczął siebie uznawać za kogoś innego. Pojawiły się obawy, że może dojść do trwałego uszkodzenia jego mózgu. On jednak nie dawał za wygraną, a przyjaciele pomagali mu nie pozwalając mu zasnąć. Do czasu eksperymentu Gardnera istniało bardzo niewiele badań nad wpływem braku snu na zdrowie i życie człowieka. Obowiązywał już jednak rekord opiewający na 260 godzin! Randy Gardner postanowił go pobić o 4 godziny, co dałoby w konsekwencji 11 dni!

Po kilku dniach stan Gardnera pogarszał się; przede wszystkim miał poważne problemy z koncentracją i doznawał halucynacji. Wreszcie 8 stycznia 1964 r. o godz. 2:00 w nocy padł rekord świata! Gardner nie spał od 264 godz. 4 godziny później w szpitalu mógł wreszcie zasnąć; przespał 14 godzin i 14 minut.

Ważną kwestią jest czy ten ryzykowny eksperyment wpłynął jakoś destrukcyjnie na zdrowie chłopaka. Okazało się, że mimo obaw rodziców i bliskich nie pozostawił śladu w zdrowiu Gardnera. Całe przedsięwzięcie zakończyło się więc pełnym sukcesem.

Odnotujmy, że w 1977 r. niejaka Maureen Weston nie spała przez 449 godzin (!) biorąc udział w maratonie.

W 2007 r. sprawdzono, że pomimo upływu lat ze zdrowiem Randy'ego Gardnera nie wydarzyło się nic złego. Tak czy inaczej do dziś nie znamy maksymalnej liczby godzin, które może wytrzymać człowieka bez snu.

Tradycji musi stać się zadość, czyli historia magistra...


Jakie wnioski wyciągniemy z dzisiejszego spotkania z historią? Rekordy to bardzo ważna sprawa w życiu pojedynczych ludzi i całej ludzkości. Od bardzo, bardzo dawna człowiek bada, jakie są granice jego wytrzymałości, jego zdolności w realizacji konkretnych wyzwań i działań, itp. Bardzo, bardzo wielu tych granic nie znamy i istnieje duża szansa, że przynajmniej w tym życiu nigdy się nie dowiemy. To dążenie do bicia rekordów może w pewnych sytuacjach być wyrazem nawet niejawnej pychy człowieka, który stara się budować swoją wielkość poprzez te rekordy. Z drugiej jednak strony może być w tym ukryta jakaś piękna cecha - dążenie do realizacji marzeń, najgłębszych pragnień, celów, itp.

A jak Wy, drodzy Czytelniczy, patrzycie na tę sprawę: bicie rekordów to przejaw pychy (może i czasami głupoty) ludzi czy jednak głęboko skrywanych marzeń?

Poprzedni tekst na blogu:

#80 Historia nauczycielką życia | CH/6 Koronawirus, czyli (prawie) déjà vu >>>


Teksty na blogu z aktualnie największą liczbą odsłon (stan na 07.05.2020):

1. #3 Historia nauczycielką życia | Gdy szkiełko i oko wymiękają >>>
2. #34 Historia nauczycielką życia | „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono >>>
3. #5 Historia nauczycielką życia | Październikowe nauki >>>

 

Bibliografia wpisu:

1. 9 najdziwniejszych rekordów Guinnessa, pl.aleteia.org;