środa, 8 listopada 2017

#10 Historia nauczycielką życia | Wszystkie drogi prowadzą do... niepodległości?

    Między innymi o tym czy umiemy się różnić


Kłaniam się drogim Czytelniczkom i szanownym Czytelnikom!

Tak się składa, że 11 listopada za pasem. Kolejne Święto Odzyskania Niepodległości zbliża się wielkimi krokami. Jeszcze co prawda nie jest to 100 rocznica, ale mijające od tamtych pamiętnych wydarzeń 99 lat, skłania już nasze myśli ku przyszłorocznym uroczystościom. Pochylmy się (zwrot szczególnie rozpoznawalny na moim drugim blogu :) zatem dzisiaj nad 11 listopada i swoim zwyczajem wydobądźmy z tego jakieś nauki dla nas na najbliższe obchody, a może przede wszystkim na przyszłoroczne Święto.


Chciałbym Was, Kochani, zaprosić na początek do zapoznania się z kilkoma faktami (może nie do końca znanymi) tudzież rozważaniami na temat Święta Niepodległości, najważniejszego polskiego święta narodowego, a konkretnie jego daty; następnie zachęcę Was do zapoznania się w wolnym czasie z bardzo ciekawym dokumentem, a na koniec zaserwuję przykłady ciekawostek, dlatego myślę, że będzie choć trochę ciekawie :).

Zacznijmy od tego, dlaczego tak naprawdę wspominamy odzyskanie przez Polskę niepodległości akurat 11 listopada. Każdy, choć minimalnie dokształcony historycznie Polak chyba wie, że z tą niepodległością to nie było tak, że zniewolona Ojczyzna nagle zerwała kajdany i mogła odetchnąć wolnością. Po prostu trach-ciach i gotowe... W szkole uczyliśmy się, że 10 listopada 1918 r. przybył do Warszawy Józef Piłsudski, internowany dotychczas w magdeburskiej twierdzy. Dzień później Rada Regencyjna złożyła na jego ręce zwierzchnictwo i naczelne dowództwo nad Wojskiem Polskim. 12 listopada Piłsudskiemu powierzono misję tworzenia rządu narodowego. Z kolei 14 listopada Rada rozwiązała się i odtąd Naczelnik Wojska Polskiego miał w swoich rękach pełnię władzy w Królestwie Polskim piastowanej do tej pory właśnie przez Radę. Oczywiście Piłsudski zobowiązał się przekazać zyskaną władzę utworzonemu w niedalekiej przyszłości rządowi narodowemu. Co ciekawe, również 14 listopada Naczelnik wydał dekret, na mocy którego oficjalnie nazwa państwa uległa zmianie na Republikę Polską. Stąd wniosek, iż biorąc pod uwagę 11 listopada jako dzień wolności po 123 latach, trzeba przyznać, że przez 3 dni (od 11 do 14 listopada 1918 r.) Polska była jeszcze przynajmniej formalnie monarchią...

Wracając do tak powszechnie znanej i uznawanej dziś daty 11 listopada trzeba stwierdzić, że aż do 1937 r. przedstawiciele różnych opcji politycznych świętowali odzyskanie niepodległości w dogodnym dla siebie i wybranym terminie. Przywołajmy kilka przykładowych dat świętowania. I tak niepodległościowa lewica z PPS na czele opowiadała się przez długi czas za 7 listopada, kiedy to w Lublinie powstał Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele; kadencja rządu trwała zaledwie kilka dni, do 11 listopada. Monarchiści i konserwatyści świętowali 7 października, gdy Rada Regencyjna wypowiedziała posłuszeństwo państwom centralnym, ogłaszając wskrzeszenie wolnego Królestwa Polskiego. Dodajmy jeszcze, że endecja, której głównym ideologiem był, jak wiemy, Roman Dmowski, nie opowiadała się za żadną listopadową datą, a już na pewno nie mogła uznać 11 listopada, bo przecież za bardzo ta data związana była z Józefem Piłsudskim. A zatem jeśli dzisiaj narodowcy świętują 11 listopada, a tak w gruncie rzeczy jest, co przejawia się choćby w organizowanych Marszach Niepodległości, czynią coś, co przed wojną było nie do pomyślenia, żeby popierać tak mocno „piłsudczykowską” datę, kiedy właśnie świętowali zwolennicy Marszałka... Oprócz wspomnianych dat, można by też w zasadzie uznać za dzień odzyskania niepodległości 10, 12, a już szczególnie 14 listopada. Widzimy, że sprawa z niepodległością, tak mocno kojarzącą się nam dzisiaj z 11 listopada, wcale nie jest tak oczywista.

Odnotujmy jeszcze, że właśnie we wspomnianym uprzednio 1937 r., konkretnie 23 kwietnia, rząd sanacyjny oficjalnie „przyklepał” 11 listopada. Co również ważne, 11 listopada 1918 r. rozbrajano w stolicy niemiecki garnizon, a we Francji podpisano zawieszenie broni kończące morderczą wojnę. Tak więc ten 11 dzień 11 miesiąca był dość znaczący nie tylko dla Polski.

Nie jest moją intencją w tym miejscu szczegółowe śledzenie historii Święta Niepodległości. Ograniczmy się tylko do stwierdzenia, że jego losy w czasie okupacji niemieckiej i sowieckiej nie układały się zbyt kolorowo. Przykładowo po II wojnie światowej władze komunistyczne faworyzowały Narodowe Święto Odrodzenia Polski 22 lipca. 11 listopada ciągle trwał jednak żywo w pamięci społeczeństwa, choć jawne odwoływanie się do tej daty niejednokrotnie było surowo karane. Po 1989 r. 11 listopada oficjalnie wrócił do łask, ale mimo wszystko możemy się spierać czy po dziś dzień ta szczególna data jest w odpowiedni sposób zagospodarowana jeśli chodzi o swój patriotyczno-organizacyjny wymiar. Co z różnego typu ekscesami i sporami, jakie niestety często w kontekście 11 listopada się pojawiają?

Przyszedł czas na naukę płynącą z naszej dzisiejszej lekcji historii. Nasunęła mi się bowiem taka refleksja, takie spostrzeżenia, których punktem wyjścia jest mały spór o daty i ich niejednoznaczność, jeśli chodzi o odzyskanie niepodległości w przypadku różnych frakcji polityczno-ideologicznych. Chociaż początkowo nie było pełnej zgody co do konkretnej daty, to jednak różne środowiska doceniały fakt odrodzenia naszej Ojczyzny. W okresie walk o niepodległość odmienne frakcje (rzecz jasna nie wszystkie) dążyły do niepodległości, choć różnymi drogami. Tak sobie zatem myślę, że to bardzo ważna nauka dla nas, żyjących w XXI w. Wiadomo, że niemożliwe jest uzyskanie stanu (przynajmniej tu na ziemi), kiedy wszyscy będziemy myśleć tak samo i działać wedle jednego standardu. Nie znaczy to i zdecydowanie nie powinno znaczyć, że nie dążymy do podobnych wartości, można chyba powiedzieć, do jednej prawdy. Poniekąd chyba na tym polega demokracja. Może warto pomyśleć, w kontekście zbliżającego się 11 listopada jak to wygląda w naszym środowisku, tym bliższym i dalszym, i w Polsce jako całości. Czy rzeczywiście dążymy do tych samych wartości, tylko różnymi drogami? Czy to, do czego dążymy, jest rzeczywiście wartościowe i piękne? Czy może zależy nam tylko na dogryzaniu tym drugim, z innego obozu? Czy umiemy się owocnie różnić...


Teraz, zgodnie z zapowiedziami odsyłam Was do bardzo interesującego dokumentu, zatytułowanego: „Raport z badania zrealizowanego na potrzeby wieloletniego programu rządowego „Niepodległa””. Możecie tam poczytać m.in. o stosunku Polaków „do historii Polski, Święta Niepodległości, obchodzenia świąt państwowych i narodowych oraz patriotyzmu”. Myślę, że warto rzucić okiem przynajmniej na główne wnioski z tego badania płynące. Niech to będzie takim dopełnieniem naszej dzisiejszej nauki. Wspomnę tutaj tylko, że od lat duże zainteresowanie przeszłością deklaruje (tylko czy aż? :) 20% Polaków, natomiast średnie 43% (to chyba dość dużo...), a brak zainteresowania ok. 37% (stanowczo zbyt wiele!). W związku z tym, zwłaszcza drogie Miłośniczki, drodzy Miłośnicy historii i nie tylko, mamy dużo do zrobienia. I co, jak zapytał pewien jegomość, „pomożecie?” ;) A tak na poważne, przywołajmy słowa Józefa Piłsudskiego: „Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości”. Ja wychodzę z założenia, że historią nie musisz do końca się pasjonować (choć tak byłoby oczywiście najlepiej), ale bezwzględnie musisz ją szanować. Pozwólcie, że w tym miejscu poczynię małą aluzję do głośnej kwestii aborcji. Z aborcją jest trochę tak jak z przeszłością. Jeśli ktoś opowiada się za zabijaniem dzieci nienarodzonych, w rzeczywistości nie szanuje własnej przeszłości; więcej: kpi z niej. A gdyby to on był dzieckiem, które poddano by aborcji... To nie wszystko. Kto opowiada się za aborcją nie szanuje własnej przyszłości, bo jaką ma gwarancję, że nie poddadzą go kiedyś eutanazji. Kij ma zawsze dwa końce...

Na koniec zaserwuję kilka ciekawostek, tak dla rozluźnienia po poważniejszych rozważaniach. Nie wiem czy wiecie, że pierwszą polską miejscowością, która oficjalnie uzyskała niepodległość był Tarnów, leżący obecnie w województwie małopolskim. Czy słyszeliście o księciu Zdzisławie Lubomirskim? Jest on trochę zapomnianym bohaterem; 7 listopada 1918 r. pełnił urząd regenta i to z jego inicjatywy ogłoszono polską deklarację niepodległości. Co roku, punktualnie w samo południe 11 listopada, dokonuje się uroczysta zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Na świecie jest jeszcze przynajmniej jedno państwo, które świętuje niepodległość również 11 listopada. To Angola w Afryce. Odrodzenie Polski było też niewątpliwie bardzo ważnym wydarzeniem, częściowo zmieniającym układ sił w Europie. Dzień Niepodległości świętuje się przede wszystkim przez przyozdabianie pomników patriotycznych kwiatami i wywieszanie flag. A Ty, czy masz już flagę, którą zawiesisz 11 listopada?

Moi Drodzy, znowu planowałem napisać około 1 strony tekstu, a wyszło jak zazwyczaj więcej :) Mam nadzieję, że chociaż za bardzo Was nie znudziłem? Wybaczcie, pasja do historii często nie daje się zawrzeć na jednej stronie :) Zapraszam Was niezmiennie do komentowania, do polubienia Biblii i Historii w mediach społecznościowych, a nade wszystko do zaglądania na moje blogi. Może wypowiecie się na temat daty 11 listopada? Czy wolelibyście inną datę? Byłoby super, gdybyście napisali coś na temat tego, jak świętujecie i upamiętniacie Dzień Niepodległości. Zapraszam też do lektury poprzednich odcinków Historii na moim blogu.

Trzymajcie się. Pozdrawiam Was ciepło!


Bibliografia wpisu:
  1. Cytaty Józefa Piłsudskiego, http://lubimyczytac.pl/cytat/4537;
  2. DĄŻENIE DO NIEPODLEGŁOŚCI. RÓŻNE DROGI, JEDEN CEL, http://krakow.tvp.pl/27696912/dazenie-do-niepodleglosci-rozne-drogi-jeden-cel/;
  3. Narodowe Święto Niepodległości, http://poznajnieznane.pl/11-listopada/;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz