sobota, 16 marca 2019

#61 Historia nauczycielką życia | Tajemnica wyspy Roanoke

Czyli m.in. o kolonii, która zniknęła i pierwszym brytyjskim dziecku urodzonym w Ameryce


W Polsce, jeśli ktoś chce wystraszyć dzieci i sprawić, żeby stały się grzeczne, może opowiedzieć im o Babie Jadze. Z kolei w Anglii przez stulecia uspokajano dzieci opowieścią o tajemniczej, zaginionej kolonii z wyspy Roanoke. Ta historia, ciągle do końca niewyjaśniona, znacząco wpływała i ciągle wpływa także na wyobraźnię dorosłych.

Początki

Niejaki sir Walter Raleigh był podobno ulubieńcem królowej Elżbiety I. Ten poeta, pisarz, szpieg i miłośnik tytoniu oraz "nowych światów" zorganizował i sfinansował pierwszą ekspedycję Anglików do Ameryki Północnej. Wyprawą, w której brało udział 108 śmiałków, kierował Richard Grenville. Po dopłynięciu do wybrzeży Ameryki i zbadaniu terenu, żeglarze postanowili podjąć próbę założenia kolonii na wyspie Roanoke w Karolinie Północnej. Działo się to w 1584 r., a 6 czerwca tamtego roku założono pierwszą kolonię brytyjską w Ameryce.

Walter Raleigh - portret z 1585, fot. Nicholas Hilliard, wikimedia w domenie publicznej

Po początkowych sukcesach i nawiązaniu dość nawet serdecznych relacji z miejscowymi tubylcami wszystko zostało zaprzepaszczone przez jeden moment agresji i spalenie wioski miejscowych przez Europejczyków. Dalej było już tylko pod górkę. Na szczęście w Nowym Świecie zjawiły się okręty sławnego Francisa Drake'a, który zabrał większość nieszczęśników do Europy. Jednakże 15 śmiałków pozostało na miejscu...

Nowa ekspedycja

Latem 1587 r. do Roanoke przybyli nowi żeglarze pod wodzą Johna White'a - artysty i kolejnego wielkiego pasjonata nowych światów. Zamiast osadników znaleźli tylko... kości jednego z nich. Nie zrazili się tym jednak na tyle, żeby zrezygnować z podjęcia kolejnej próby osiedlenia się na wyspie. Próbowali nawet dogadać się z miejscowymi, ale było to już niemożliwe z racji poważnych niesnasek sprzed kilku lat.

Dodajmy, że w około miesiąc po inauguracji kolonii urodziło się pierwsze brytyjskie dziecko w Ameryce Północnej. Była to Virginia Dare. Jej rodzicami byli córka Johna White'a Eleanor i Ananias Dare.

hthttps://twitter.com/Roadtrippers/status/1104909862595637250tps://twitter.com/Roadtrippers/status/1104909862595637250
https://twitter.com/Roadtrippers/statu1104909862595637250 Sytuacja kolonizatorów pogarszała się z dnia na dzień. Dochohttps://twitter.com/Roadtrippers/status/1104909862595637250dziło też do dalszych starć z tubylcami. W końcu osadnicy nie wytrzymali i wysłali do Europy statek z prośbą o pomoc. Musieli jednak na nią trochę poczekać. Jak zapewne pamiętamy, Anglia żyła w tym czasie konfliktem z hiszpańską Wielką Armadą i chyba trochę zapomniano o grupce śmiałków, która z poważnymi kłopotami próbowała okiełznać Nowy Świat.

Pomoc przypłynęła, ale dopiero prawdopodobnie w 1590 r. Ku ogromnemu zaskoczeniu kapitana Johna White'a i jego załogi wyspa wyglądała tak, jakby już od jakiegoś czasu była niezamieszkana. Spodziewano się znaleźć chociaż jakieś zwłoki lub groby, ale nic z tych rzeczy - ani żywej, ani zmarłej duszy nie znaleziono. Oczom Europejczyków rzuciła się w oczy jedynie tabliczka z napisem oznaczającym najprawdopodobniej nazwę pobliskiej wyspy: Croatoan.

 
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

89 mężczyzn, 17 kobiet i 11 dzieci - tyle osób powinna liczyć osada na wyspie Roanoke. Co się stało z Europejczykami, którzy ją tworzyli? Hipotez jest kilka. Za tę najbardziej prawdopodobną uważa się najczęściej przypuszczenie, że osadnicy po prostu zasymilowali się z Indianami zamieszkującymi pobliskie wyspy. Są i tacy, którzy twierdzą, że koloniści podjęli próbę ucieczki z wyspy na statku i gdzieś utonęli w odmętach Atlantyku. Nie wiadomo czy kiedykolwiek się tego dowiemy.

Warto dodać, że Anglicy przekazujący sobie z pokolenia na pokolenie opowieść o "straconej kolonii" lubili zwracać uwagę na fakt, że jeśli dobrze wytężyć wzrok można wśród Indian spotkać ludzi o europejskich rysach twarzy.

Kilka lat temu przeprowadzono badania archeologiczne na terenach zamieszkanych niegdyś przez tubylców i co ciekawe znaleziono tam przedmioty, które z bardzo dużym prawdopodobieństwem należały do Europejczyków.

Mapa okolic wyspy Roanoke, fot. John White, wikimedia w domenie publicznnej

Badacze poddali analizie również mapy Nowego Świata sporządzone przez Johna White'a. Próbowali na ich podstawie ustalić, gdzie mogli udać się osadnicy z Roanoke. Natrafili podobno na ukryte pod łatami znaczki, które rzekomo mają wskazywać potencjalne kierunki ucieczki Europejczyków z tajemniczej wyspy. Trudno jednak tego typu hipotezy potwierdzić.

Tak czy inaczej w 1607 r. Anglicy stworzyli pierwszą stałą osadę w Ameryce o nazwie Jamestown.

                                                                            Morał z Roanoke

W swoim zwyczaju spróbujmy zastanowić się, czego losy "zaginionej kolonii" nas uczą. Na pewno uczą nas choćby tego, że historia jest przepiękną dziedziną wiedzy na przykład z tego powodu, że skrywa wiele tajemnic. Można ją porównać do kobiety, która jest fascynująca przez to, że jawi się jako nie do końca odkryta sfera. Wydaje się, że wiele współczesnych związków rozpada się, gdyż nie ma w nich wystarczającej dozy tajemniczości. Trochę podobnych kwestii poruszyliśmy m.in. w tekście o kronikarzu Kadłubku.


Tajemnicze losy osadników z Roanoke są też czymś w rodzaju symbolu. Przecież niemal każde wchodzenie w nowe, niezależnie od tego czym by ono było, ma w sobie pewną nutkę tajemniczości, mniejszą lub większą. Jest to poniekąd fascynujące, ale i niebezpieczne, dla wielu wręcz kuszące.


Na koniec dzisiejszego tekstu zapraszam do innych, np. najnowszego z serii o Cudownej historii Polski. A jeśli lubisz tematykę żeglarsko-odkrywczą szczególnie polecam Ci artykuł o Polaku, który uprzedził Kolumba.

A Ty jak sądzisz, czego uczy nas historia Roanoke?



Bibliografia wpisu:


1. Co stało się z mieszkańcami „zaginionej kolonii” Roanoke?;
2. Ponura zagadka wyspy Roanoke