Czyli m.in. o tym, co spotkało króla Chrobrego na polowaniu i jak w czasach św. Wojciecha przestało na jakiś czas obowiązywać prawo ciążenia
Witam serdecznie i zapraszam do lektury kolejnego wpisu z serii „100+ Cudowna historia Polski”. W stosownej etykiecie znajdują się poprzednie. Przypomnę tylko, że informacje tutaj prezentowane czerpię głównie z książki Aleksandry Polewskiej „Cuda w historii Polski” (za pośrednictwem kanału Ku Bogu).
Każdy Polak przynajmniej słyszał o królu Bolesławie Chrobrym, który jest odpowiedzią na jedno z pewnie najczęściej zadawanych w szkole pytań: „Kto był pierwszym królem Polski?” Ach, przypominają się czasy szkolne... :)
Czy jednak słyszeliście o Piecie Chrobrego i tajemniczym proroctwie dla króla? Jeśli nie, to tym bardziej powinniście przeczytać dalszą część tego tekstu.
Skulsk, niegdyś miasto, jest obecnie wsią położoną w województwie wielkopolskim, w powiecie konińskim. Co ciekawe, istniejąca tam parafia jest uważana za jedną z najstarszych w diecezji włocławskiej, a najpewniej także w całej Polsce, a jej początków niektórzy upatrują już w prastarej diecezji kruszwickiej (istniała w latach ok. 1015 – maks. początek XII w.), choć sam Skulsk powstał najprawdopodobniej zdecydowanie wcześniej.
W 1760 r. niejaki ks. Grzegorz Pastyński, ówczesny proboszcz Skulska, spisał pewne niezwykłe wydarzenie (prawdopodobnie na bazie zaginionego prastarego manuskryptu), o którym próżno szukać wzmianki w znanych polskich kronikach. Miało ono miejsce w czasach panowania Bolesława Chrobrego.
Pewnego razu zdarzyło się, że monarcha rezydował na zamku w Kruszwicy wraz ze swoją świtą. Zapragnął udać się na polowanie w okolice jezior skulskich. Jak postanowił, tak też uczynił. Psy myśliwskie, towarzyszące polującym, przedostały się na wysepkę. W pewnym momencie zaczęły donośnie skomleć. Rycerze przypuszczali, że powodem takiego zachowania czworonogów jest wytropiona przez nie zwierzyna. Udali się w tamtym kierunku. To co, a raczej Kogo, zobaczyli wprawiło ich w nie lada zdumienie. Oto ujrzeli skulone (zdaniem niektórych, to właśnie od skulonych psów pochodzi nazwa Skulsk) psy, a nieopodal nich Matkę Bożą z umęczonym Jezusem na kolanach (tzw. Pieta). Oddali pokłon i posłali po króla. Ten przybył na miejsce i również pokłonił się Maryi i Jej Synowi. Zawierzył siebie i poddanych opiece Najświętszej Panny. Nie poprzestał jednak na tym. Ufundował także kaplicę na miejscu objawienia oraz sam ofiarował pierwsze wotum – królewski pierścień. Ks. Pastyński odnotował, że kamienna kaplica łudząco przypominała kruszwicką katedrę. Jakiś czas później na jej miejscu powstał kościół, który najprawdopodobniej konsekrowano w 1271 r. (ta data widniała na chrzcielnicy, która zachowała się do XVIII w.).
Wspomniałem o starym manuskrypcie, zaginionym już w czasach ks. Pastyńskiego. Informacje o nim znalazły się w aktach wizytacji biskupiej, przechowywanych w Archiwum Archikatedralnym w Gnieźnie z 1791 r. Odnotowano tam, że w prastarym manuskrypcie opisane zostało cudowne objawienie Matki Bożej królowi Chrobremu i jego rycerzom.
Z biegiem lat kult Piety szybko się rozwijał, co potwierdzały liczne pielgrzymki tam przybywające. Warto zaznaczyć w ramach ciekawostki, że przed słynną wyprawą do Turcji właśnie skulskiej Piecie zawierzył się król Władysław Warneńczyk. Wynalazłem jeszcze informację, że w 1938 r. w Skulsku modlił się ks. Stefan Wyszyński, któremu właśnie wtedy ówczesny proboszcz ks. Antoni Bogdański miał przepowiedzieć niezwykłą przyszłość, którą znamy z historii Polski okresu PRL.
Podsumowując historię spotkania króla Chrobrego z Pietą odnotujmy, że wielu w tym objawieniu dopatruje się proroctwa dotyczącego dziejów Polski. Podobnie jak Maryja trzymała na rękach umęczone Ciało Syna, tak i dzieje naszej Ojczyzny naznaczone były jak wiemy przykrymi zdarzeniami. Chrystus jednak zmartwychwstał i Polska także trwa po dziś dzień i daj Boże, żeby trwała aż do skończenia świata.
Druga historia (cud), którą chciałbym Wam jeszcze dzisiaj pokrótce przedstawić jest zdecydowanie bardziej znana, ale chyba nie do końca w kwestii ciekawych epizodów. Chodzi mianowicie o męczeńską śmierć św. Wojciecha.
Gall Anonim pisze o tym zdarzeniu zdawkowo; więcej szczegółów przytacza Jan Długosz. Pamiętamy, że Prusacy zgodzili się wydać królowi Bolesławowi ciało męczennika (głowę przywiózł do Polski już wcześniej nieznany Pomorzanin), ale w zamian za taką ilość pieniędzy (chyba nie ma zgodności o jakie konkretnie monety chodziło, choć mówi się dość powszechnie o srebrnych), która zrównoważy ciało Wojciecha. Pojawił się problem, bo król nie miał aż tak dużo monet. Zdarzył się jednak cud. W trakcie, gdy ważono ciało, znalazła się tam tajemnicza wdowa, która rzuciła swój pieniążek na szalę. Okazało się, że grosz przeważył ciało. W konsekwencji nie tylko udało się królowi odzyskać relikwie, ale na dodatek zaoszczędził wiele pieniędzy, bo sam cudowny grosik i trochę innych monet wystarczyło, żeby przeważyć ciało męczennika.
Czy kojarzycie Urbana Thelena? W 1941 r. zaistniało poważne zagrożenie ze strony gestapo – obawiano się, że relikwie św. Wojciecha w Gnieźnie zostaną przez Niemców zarekwirowane i zniszczone. Niejaki ks. Paul Mattausch (po wojnie zmienił nazwisko na Paweł Matausz) poprosił o pomoc znajomego żołnierza Wehrmachtu – Urbana Thelena. Ten zgodził się potajemnie przewieźć paczkę z relikwiami z Gniezna do Inowrocławia, gdzie zamurowano je w posadzce zakrystii kościoła św. Mikołaja. Po wojnie wróciły do Gniezna.
Popatrzmy, jak niezwykle potoczyły się opisane pokrótce losy doczesnych szczątków św. Wojciecha. Pamiętamy, że w 1000 r. oddał im hołd w czasie pamiętnej wizyty w Polsce cesarz Otton III (o tym wydarzeniu pisałem m.in. w marcowych naukach :). W czasie II wojny światowej, jak czytaliśmy, relikwie uratował Niemiec, a na dodatek w 1992 r. uroczyście złożono część relikwii w Kleve, niemieckim mieście, gdzie urodził się właśnie... cesarz Otton III. W uroczystościach uczestniczył Urban Thelen, który w 1997 r. spotkał się z papieżem Janem Pawłem II. Niemiec (nazywany na pamiątkę swojego wyczynu „kurierem kardynała”) został bowiem zaproszony do Gniezna na uroczystości 1000-lecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha.
Zbliżamy się do końca naszego dzisiejszego spotkania z historią. Przyznam, że czasy wczesnopiastowskiej Polski to jeden z moich ulubionych wycinków historii naszej Ojczyzny i nie tylko. Ilekroć mam przyjemność czytać lub pisać o tamtych wydarzeniach, oczyma wyobraźni przenoszę się do tych lasów, pól, nieprzebranych kniei, gdzie wszystko się zaczęło, skąd „nasz rodowód, nasz początek hen od Piasta, Kraka, Lecha”...
Posłuchajmy raz jeszcze i przenieśmy się w tamte czasy:
Dzięki za dzisiaj i do poczytania następnym razem!
Każdy Polak przynajmniej słyszał o królu Bolesławie Chrobrym, który jest odpowiedzią na jedno z pewnie najczęściej zadawanych w szkole pytań: „Kto był pierwszym królem Polski?” Ach, przypominają się czasy szkolne... :)
Czy jednak słyszeliście o Piecie Chrobrego i tajemniczym proroctwie dla króla? Jeśli nie, to tym bardziej powinniście przeczytać dalszą część tego tekstu.
Skulsk, niegdyś miasto, jest obecnie wsią położoną w województwie wielkopolskim, w powiecie konińskim. Co ciekawe, istniejąca tam parafia jest uważana za jedną z najstarszych w diecezji włocławskiej, a najpewniej także w całej Polsce, a jej początków niektórzy upatrują już w prastarej diecezji kruszwickiej (istniała w latach ok. 1015 – maks. początek XII w.), choć sam Skulsk powstał najprawdopodobniej zdecydowanie wcześniej.
W 1760 r. niejaki ks. Grzegorz Pastyński, ówczesny proboszcz Skulska, spisał pewne niezwykłe wydarzenie (prawdopodobnie na bazie zaginionego prastarego manuskryptu), o którym próżno szukać wzmianki w znanych polskich kronikach. Miało ono miejsce w czasach panowania Bolesława Chrobrego.
Pewnego razu zdarzyło się, że monarcha rezydował na zamku w Kruszwicy wraz ze swoją świtą. Zapragnął udać się na polowanie w okolice jezior skulskich. Jak postanowił, tak też uczynił. Psy myśliwskie, towarzyszące polującym, przedostały się na wysepkę. W pewnym momencie zaczęły donośnie skomleć. Rycerze przypuszczali, że powodem takiego zachowania czworonogów jest wytropiona przez nie zwierzyna. Udali się w tamtym kierunku. To co, a raczej Kogo, zobaczyli wprawiło ich w nie lada zdumienie. Oto ujrzeli skulone (zdaniem niektórych, to właśnie od skulonych psów pochodzi nazwa Skulsk) psy, a nieopodal nich Matkę Bożą z umęczonym Jezusem na kolanach (tzw. Pieta). Oddali pokłon i posłali po króla. Ten przybył na miejsce i również pokłonił się Maryi i Jej Synowi. Zawierzył siebie i poddanych opiece Najświętszej Panny. Nie poprzestał jednak na tym. Ufundował także kaplicę na miejscu objawienia oraz sam ofiarował pierwsze wotum – królewski pierścień. Ks. Pastyński odnotował, że kamienna kaplica łudząco przypominała kruszwicką katedrę. Jakiś czas później na jej miejscu powstał kościół, który najprawdopodobniej konsekrowano w 1271 r. (ta data widniała na chrzcielnicy, która zachowała się do XVIII w.).
Wspomniałem o starym manuskrypcie, zaginionym już w czasach ks. Pastyńskiego. Informacje o nim znalazły się w aktach wizytacji biskupiej, przechowywanych w Archiwum Archikatedralnym w Gnieźnie z 1791 r. Odnotowano tam, że w prastarym manuskrypcie opisane zostało cudowne objawienie Matki Bożej królowi Chrobremu i jego rycerzom.
Herb wsi i gminy Skulsk nawiązuje do cudownego objawienia;
źródło: domena publiczna
Z biegiem lat kult Piety szybko się rozwijał, co potwierdzały liczne pielgrzymki tam przybywające. Warto zaznaczyć w ramach ciekawostki, że przed słynną wyprawą do Turcji właśnie skulskiej Piecie zawierzył się król Władysław Warneńczyk. Wynalazłem jeszcze informację, że w 1938 r. w Skulsku modlił się ks. Stefan Wyszyński, któremu właśnie wtedy ówczesny proboszcz ks. Antoni Bogdański miał przepowiedzieć niezwykłą przyszłość, którą znamy z historii Polski okresu PRL.
Podsumowując historię spotkania króla Chrobrego z Pietą odnotujmy, że wielu w tym objawieniu dopatruje się proroctwa dotyczącego dziejów Polski. Podobnie jak Maryja trzymała na rękach umęczone Ciało Syna, tak i dzieje naszej Ojczyzny naznaczone były jak wiemy przykrymi zdarzeniami. Chrystus jednak zmartwychwstał i Polska także trwa po dziś dzień i daj Boże, żeby trwała aż do skończenia świata.
Druga historia (cud), którą chciałbym Wam jeszcze dzisiaj pokrótce przedstawić jest zdecydowanie bardziej znana, ale chyba nie do końca w kwestii ciekawych epizodów. Chodzi mianowicie o męczeńską śmierć św. Wojciecha.
Gall Anonim pisze o tym zdarzeniu zdawkowo; więcej szczegółów przytacza Jan Długosz. Pamiętamy, że Prusacy zgodzili się wydać królowi Bolesławowi ciało męczennika (głowę przywiózł do Polski już wcześniej nieznany Pomorzanin), ale w zamian za taką ilość pieniędzy (chyba nie ma zgodności o jakie konkretnie monety chodziło, choć mówi się dość powszechnie o srebrnych), która zrównoważy ciało Wojciecha. Pojawił się problem, bo król nie miał aż tak dużo monet. Zdarzył się jednak cud. W trakcie, gdy ważono ciało, znalazła się tam tajemnicza wdowa, która rzuciła swój pieniążek na szalę. Okazało się, że grosz przeważył ciało. W konsekwencji nie tylko udało się królowi odzyskać relikwie, ale na dodatek zaoszczędził wiele pieniędzy, bo sam cudowny grosik i trochę innych monet wystarczyło, żeby przeważyć ciało męczennika.
Czy kojarzycie Urbana Thelena? W 1941 r. zaistniało poważne zagrożenie ze strony gestapo – obawiano się, że relikwie św. Wojciecha w Gnieźnie zostaną przez Niemców zarekwirowane i zniszczone. Niejaki ks. Paul Mattausch (po wojnie zmienił nazwisko na Paweł Matausz) poprosił o pomoc znajomego żołnierza Wehrmachtu – Urbana Thelena. Ten zgodził się potajemnie przewieźć paczkę z relikwiami z Gniezna do Inowrocławia, gdzie zamurowano je w posadzce zakrystii kościoła św. Mikołaja. Po wojnie wróciły do Gniezna.
Popatrzmy, jak niezwykle potoczyły się opisane pokrótce losy doczesnych szczątków św. Wojciecha. Pamiętamy, że w 1000 r. oddał im hołd w czasie pamiętnej wizyty w Polsce cesarz Otton III (o tym wydarzeniu pisałem m.in. w marcowych naukach :). W czasie II wojny światowej, jak czytaliśmy, relikwie uratował Niemiec, a na dodatek w 1992 r. uroczyście złożono część relikwii w Kleve, niemieckim mieście, gdzie urodził się właśnie... cesarz Otton III. W uroczystościach uczestniczył Urban Thelen, który w 1997 r. spotkał się z papieżem Janem Pawłem II. Niemiec (nazywany na pamiątkę swojego wyczynu „kurierem kardynała”) został bowiem zaproszony do Gniezna na uroczystości 1000-lecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha.
Zbliżamy się do końca naszego dzisiejszego spotkania z historią. Przyznam, że czasy wczesnopiastowskiej Polski to jeden z moich ulubionych wycinków historii naszej Ojczyzny i nie tylko. Ilekroć mam przyjemność czytać lub pisać o tamtych wydarzeniach, oczyma wyobraźni przenoszę się do tych lasów, pól, nieprzebranych kniei, gdzie wszystko się zaczęło, skąd „nasz rodowód, nasz początek hen od Piasta, Kraka, Lecha”...
Posłuchajmy raz jeszcze i przenieśmy się w tamte czasy:
Dzięki za dzisiaj i do poczytania następnym razem!
PS Najnowszy artykuł Biblia i Historia na Blasting News:
Czekasz na wiosnę i Wielkanoc? Pierwsza wiosna dawno przyszła, ale idą kolejne!
Starsze teksty:
Czy to on jest zamieszany w spór wokół nowelizacji ustawy o IPN? [wideo];
Nie wierzysz w cuda? W Łodzi dzieje się ich wiele każdego miesiąca [wideo]
Czekasz na wiosnę i Wielkanoc? Pierwsza wiosna dawno przyszła, ale idą kolejne!
Starsze teksty:
Czy to on jest zamieszany w spór wokół nowelizacji ustawy o IPN? [wideo];
Nie wierzysz w cuda? W Łodzi dzieje się ich wiele każdego miesiąca [wideo]
Bibliografia wpisu:
5. Z dziejów kultu Skulskiej Piety
6. wikipedia.pl (wiem, że dla wielu to niezbyt profesjonalne źródło wiedzy; pewnie jest w tym sporo prawdy, są lepsze źródła ;), jednak wikipedia jest znakomitym uzupełnieniem wiedzy; można sobie coś tam na szybko znaleźć i potem pogłębić wiedzę z innych źródeł, choćby i tych książkowych, które podaje również sama wikipedia; dlatego nie bójmy się wikipedii aż tak bardzo :) tylko po prostu korzystajmy z niej z głową; uważam, że skoro z niej korzystam, to powinienem ją wpisać do bibliografii; w przeciwnym razie mogłoby to podchodzić pod kradzież wiedzy :)
6. wikipedia.pl (wiem, że dla wielu to niezbyt profesjonalne źródło wiedzy; pewnie jest w tym sporo prawdy, są lepsze źródła ;), jednak wikipedia jest znakomitym uzupełnieniem wiedzy; można sobie coś tam na szybko znaleźć i potem pogłębić wiedzę z innych źródeł, choćby i tych książkowych, które podaje również sama wikipedia; dlatego nie bójmy się wikipedii aż tak bardzo :) tylko po prostu korzystajmy z niej z głową; uważam, że skoro z niej korzystam, to powinienem ją wpisać do bibliografii; w przeciwnym razie mogłoby to podchodzić pod kradzież wiedzy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz