Czyli o tym jak dotrzeć do celu
Pewnego razu trzech braci stanęło u wejścia do tunelu. Nazwijmy ich Alfusem, Betem i Gammem. Ich zadanie było wielce karkołomne: mieli przed sobą siedem komnat. Z każdej prowadziło kilka ścieżek. Na ścianach i wśród licznych tam rekwizytów znajdowały się wskazówki jaką drogę wybrać, żeby szczęśliwie przejść wszystkie komnaty. Co ważne, drzwi prowadzące do dróg, z których jedna wiodła do kolejnej komnaty, a inne były pułapkami, po pewnym czasie zamykały się i nie było już odwrotu, dlatego trzeba było się spieszyć żeby nie zostać więźniem w którejś z komnat na zawsze. A u celu czekała nagroda...
Trzej bracia przekroczyli próg pierwszej z komnat. Ich oczom ukazały się przepiękne malowidła, oraz najróżniejsze przedmioty, cudne dla oczu i rozbudzające zmysły człowieka. Pierwszy z braci, Bet, był nimi szczególnie poruszony; wprost nie mógł oderwać wzroku od najróżniejszych detali i wyobrażeń, które tam się znajdowały. Drugi z kolei, Alfus, przyglądał się wszystkiemu wnikliwie, ale przede wszystkim analizował malowidła, inskrypcje i przedmioty pod kątem ich przydatności i wskazówek, jaką drogą pójść dalej. Znajdowało się tam m.in. wiele motywów z przeszłości i teraźniejszości, a także prognoz na przyszłość. Co więcej, Alfus dzielił się swoimi przemyśleniami z braćmi i zachęcał ich do pójścia drogą, która wydawała mu się najwłaściwsza; dzielił się swoimi argumentami, które wykoncypował z analizy wskazówek; pytał również braci o zdanie. Bet nie zwracał jednak uwagi na Alfusa. Trzeci brat o imieniu Gamm podobnie: przemknął niepostrzeżenie i skrycie wyśmiewał postawę obu swoich braci. Wybrał pierwsze lepsze drzwi z nadzieją dotarcia do kolejnej komnaty.
Tak też się stało. Z jeszcze większym politowaniem ów trzeci brat myślał o dwóch pozostałych, gdy zorientował się, że bez żadnych "ceregieli" znalazł właściwe drzwi i już był w komnacie numer 2. Rozejrzał się z pogardą po ścianach i przedmiotach. Znowu na chybił trafił wybrał drzwi i... był już w komnacie trzeciej! Teraz już śmiał się wniebogłosy ze swoich braci. Jakby od niechcenia przechadzał się po wnętrzu komnaty trzeciej i choć była jeszcze cudniej urządzona niż dwie poprzednie, niespecjalnie cokolwiek go interesowało. Podniósł nawet jeden okazały zabytkowy dzban i cisnął go w lustro, które z hukiem rozsypało się na kawałki. Gdy ów brat miał ochotę wyrządzić jeszcze jakieś większe szkody nagle zorientował się, że Alfus wszedł do tej samej komnaty, pozdrowił go i zabrał się za podziwianie eksponatów. Nie zapomniał również zachęcić Gamma do pójścia wybraną przez siebie drogą. Potrafił docenić kunszt malowideł i rekwizytów, ale przede wszystkim szukał tam wskazówek, jak iść dalej. Gamm odpowiedział bratu jedynie wrogim spojrzeniem i pobiegł dalej, do pierwszych lepszych drzwi. Rozejrzał się wkoło i zorientował, że jest w czwartej komnacie. Odczekał chwilę, a po chwili nie zważając już na nic wybrał kolejne drzwi i znalazł się w następnej komnacie. Ponownie odczekał chwilę i zaraz zabrał się za szukanie kolejnych drzwi.
Wszedł znowu na chybił trafił. O ile w poprzedniej komnacie już czuł się nieswojo, o tyle teraz to uczucie jeszcze się wzmocniło. Mimo to nie spoglądając na ściany i przedmioty wybrał kolejne drzwi. Dopiero teraz rozejrzał się dokoła i zdał sobie sprawę z tego, że zabłądził. To już nie była cudna komnata, ale jakieś byle jakie pomieszczenie. Na próżno Gamm próbował znaleźć jakieś wskazówki. Ich już tam nie było. Żadnych. We wcześniejszych komnatach można było przynajmniej znaleźć wskazania na wypadek zgubienia się, ale teraz już nie było odwrotu. Póki była szansa, Gamm nawet nie zwracał na nią uwagi. Wszystkie drzwi były już zamknięte, nawet te powrotne i nie pomogły rozpaczliwe próby wydostania się z tego ohydnego miejsca. Zrozpaczony Gamm został tam na zawsze. Nie dotarł do wyznaczonego celu.
Bet, po wnikliwej analizie i licznych zachwytach nad pierwszą komnatą z trudem dotarł do drugiej. Do trzeciej dostał się rzutem na taśmę, bo podczas zwiedzania komnaty o mały włos nie zapomniał o odszukaniu wskazówki i wcisnął się przez zamykające się już drzwi. W komnacie numer 5 zabawił jednak na tyle długo, że nie zdążył... Przypuszczał, które drzwi są poprawne, ale one już zamknęły się przed nim i pomimo niezwykle bogatego wachlarza doświadczeń i wspaniałej wiedzy został w komnacie piątej na zawsze. Nie dotarł do wyznaczonego celu.
A co z Alfusem? Ten z braci potrafił nacieszyć wzrok bogactwem każdej z komnat, przez które przechodził. Każda z nich była coraz piękniejsza. Szczególnie ta siódma wprost przykuwała człowieka do siebie swoim arcypięknem. Zachwycony Alfus potrafił jednak wydobyć z komnaty to co najważniejsze - wskazówkę jak pójść dalej - nie tracąc nic z jej bogactwa.
Po wyjściu z komnaty siódmej Alfus nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dotarł do wyznaczonego celu, ale to, co tam zobaczył, niech póki co pozostanie tajemnicą. Warto tam dążyć z całych sił.
Moi drodzy,
bardzo się cieszę, że prześledziliście tę historyjkę do końca. Jak widać tym razem nie jest to zapis jakiejś rzeczywistej historii, ale opowieść, która jak wierzę rzuca cenne światło na sprawę podejścia do historii. Myślę, że to jeden z moich ważniejszych wpisów. Nie ukrywam, że postawa Alfusa imponuje mi i chciałbym zawsze podążać taką właśnie ścieżką po drogach historii. Bynajmniej nie oceniam innych jako zupełnie i w każdej sytuacji niewłaściwe, ale najbardziej bezpieczna jest trasa wybrana przez Alfusa. Marzę o tym, żeby ten blog był tego typu podążaniem za Historią, która jak wiemy jest nauczycielką życia.
A co Ty o tym wszystkim sądzisz?
Zachęcam również do lektury innych tekstów z miniserii Cięta historia, przykładowo tego: #69 Historia nauczycielką życia | CH/4 Dwóch ludzi, trzy historie? Zerknijcie też do poprzedniego blogowego tekstu o polskich korzeniach znanego odkrywcy oraz do innych, które znajdziecie na tym oraz drugim moim blogu.
A jeśli wpis/wpisy spodobały Ci się, proszę o ich polubienie i udostępnienie. Jak zawsze proszę też o komentarze i Wasze opinie. Bądźmy jak Alfus :) Dzięki wielkie.
fot. 132369, Pixabay.com |
Trzej bracia przekroczyli próg pierwszej z komnat. Ich oczom ukazały się przepiękne malowidła, oraz najróżniejsze przedmioty, cudne dla oczu i rozbudzające zmysły człowieka. Pierwszy z braci, Bet, był nimi szczególnie poruszony; wprost nie mógł oderwać wzroku od najróżniejszych detali i wyobrażeń, które tam się znajdowały. Drugi z kolei, Alfus, przyglądał się wszystkiemu wnikliwie, ale przede wszystkim analizował malowidła, inskrypcje i przedmioty pod kątem ich przydatności i wskazówek, jaką drogą pójść dalej. Znajdowało się tam m.in. wiele motywów z przeszłości i teraźniejszości, a także prognoz na przyszłość. Co więcej, Alfus dzielił się swoimi przemyśleniami z braćmi i zachęcał ich do pójścia drogą, która wydawała mu się najwłaściwsza; dzielił się swoimi argumentami, które wykoncypował z analizy wskazówek; pytał również braci o zdanie. Bet nie zwracał jednak uwagi na Alfusa. Trzeci brat o imieniu Gamm podobnie: przemknął niepostrzeżenie i skrycie wyśmiewał postawę obu swoich braci. Wybrał pierwsze lepsze drzwi z nadzieją dotarcia do kolejnej komnaty.
Tak też się stało. Z jeszcze większym politowaniem ów trzeci brat myślał o dwóch pozostałych, gdy zorientował się, że bez żadnych "ceregieli" znalazł właściwe drzwi i już był w komnacie numer 2. Rozejrzał się z pogardą po ścianach i przedmiotach. Znowu na chybił trafił wybrał drzwi i... był już w komnacie trzeciej! Teraz już śmiał się wniebogłosy ze swoich braci. Jakby od niechcenia przechadzał się po wnętrzu komnaty trzeciej i choć była jeszcze cudniej urządzona niż dwie poprzednie, niespecjalnie cokolwiek go interesowało. Podniósł nawet jeden okazały zabytkowy dzban i cisnął go w lustro, które z hukiem rozsypało się na kawałki. Gdy ów brat miał ochotę wyrządzić jeszcze jakieś większe szkody nagle zorientował się, że Alfus wszedł do tej samej komnaty, pozdrowił go i zabrał się za podziwianie eksponatów. Nie zapomniał również zachęcić Gamma do pójścia wybraną przez siebie drogą. Potrafił docenić kunszt malowideł i rekwizytów, ale przede wszystkim szukał tam wskazówek, jak iść dalej. Gamm odpowiedział bratu jedynie wrogim spojrzeniem i pobiegł dalej, do pierwszych lepszych drzwi. Rozejrzał się wkoło i zorientował, że jest w czwartej komnacie. Odczekał chwilę, a po chwili nie zważając już na nic wybrał kolejne drzwi i znalazł się w następnej komnacie. Ponownie odczekał chwilę i zaraz zabrał się za szukanie kolejnych drzwi.
Wszedł znowu na chybił trafił. O ile w poprzedniej komnacie już czuł się nieswojo, o tyle teraz to uczucie jeszcze się wzmocniło. Mimo to nie spoglądając na ściany i przedmioty wybrał kolejne drzwi. Dopiero teraz rozejrzał się dokoła i zdał sobie sprawę z tego, że zabłądził. To już nie była cudna komnata, ale jakieś byle jakie pomieszczenie. Na próżno Gamm próbował znaleźć jakieś wskazówki. Ich już tam nie było. Żadnych. We wcześniejszych komnatach można było przynajmniej znaleźć wskazania na wypadek zgubienia się, ale teraz już nie było odwrotu. Póki była szansa, Gamm nawet nie zwracał na nią uwagi. Wszystkie drzwi były już zamknięte, nawet te powrotne i nie pomogły rozpaczliwe próby wydostania się z tego ohydnego miejsca. Zrozpaczony Gamm został tam na zawsze. Nie dotarł do wyznaczonego celu.
Bet, po wnikliwej analizie i licznych zachwytach nad pierwszą komnatą z trudem dotarł do drugiej. Do trzeciej dostał się rzutem na taśmę, bo podczas zwiedzania komnaty o mały włos nie zapomniał o odszukaniu wskazówki i wcisnął się przez zamykające się już drzwi. W komnacie numer 5 zabawił jednak na tyle długo, że nie zdążył... Przypuszczał, które drzwi są poprawne, ale one już zamknęły się przed nim i pomimo niezwykle bogatego wachlarza doświadczeń i wspaniałej wiedzy został w komnacie piątej na zawsze. Nie dotarł do wyznaczonego celu.
A co z Alfusem? Ten z braci potrafił nacieszyć wzrok bogactwem każdej z komnat, przez które przechodził. Każda z nich była coraz piękniejsza. Szczególnie ta siódma wprost przykuwała człowieka do siebie swoim arcypięknem. Zachwycony Alfus potrafił jednak wydobyć z komnaty to co najważniejsze - wskazówkę jak pójść dalej - nie tracąc nic z jej bogactwa.
Po wyjściu z komnaty siódmej Alfus nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dotarł do wyznaczonego celu, ale to, co tam zobaczył, niech póki co pozostanie tajemnicą. Warto tam dążyć z całych sił.
Moi drodzy,
bardzo się cieszę, że prześledziliście tę historyjkę do końca. Jak widać tym razem nie jest to zapis jakiejś rzeczywistej historii, ale opowieść, która jak wierzę rzuca cenne światło na sprawę podejścia do historii. Myślę, że to jeden z moich ważniejszych wpisów. Nie ukrywam, że postawa Alfusa imponuje mi i chciałbym zawsze podążać taką właśnie ścieżką po drogach historii. Bynajmniej nie oceniam innych jako zupełnie i w każdej sytuacji niewłaściwe, ale najbardziej bezpieczna jest trasa wybrana przez Alfusa. Marzę o tym, żeby ten blog był tego typu podążaniem za Historią, która jak wiemy jest nauczycielką życia.
A co Ty o tym wszystkim sądzisz?
Zachęcam również do lektury innych tekstów z miniserii Cięta historia, przykładowo tego: #69 Historia nauczycielką życia | CH/4 Dwóch ludzi, trzy historie? Zerknijcie też do poprzedniego blogowego tekstu o polskich korzeniach znanego odkrywcy oraz do innych, które znajdziecie na tym oraz drugim moim blogu.
A jeśli wpis/wpisy spodobały Ci się, proszę o ich polubienie i udostępnienie. Jak zawsze proszę też o komentarze i Wasze opinie. Bądźmy jak Alfus :) Dzięki wielkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz