sobota, 4 lipca 2020

#83 Historia nauczycielką życia | Uwaga: pandemia przybiera na sile!

Czyli m.in. o tym, że istnieje pandemia, która ciągle przybiera na sile


I stało się - w miejscu X, w dniu Y zaistniał pierwszy przypadek. Bardzo szybko okazało się, że nie będzie odosobniony, gdyż w tej samej mieścinie/wioseczce/osadzie, a następnie w okolicznych wioskach przybywało tego typu praktyk. Kolejne ogniska złowrogiej pandemii wybuchały w różnych miejscach. Z każdym dniem, tygodniem, miesiącem, rokiem - było tego coraz więcej, więcej i więcej.

Dawaj kwarantannę! Niech wprowadzą kwarantannę! Niech rządy, jacyś ludzie decyzyjni, zareagują póki jeszcze czas - krzyczysz, słuchając tej historii. Nauczony COVID-em-19 jesteś bogatszy w doświadczenia. I słuszne masz zamiary, ale muszę Cię zmartwić - tej pandemii, o której tu mowa, nie zatrzymano na czas, wybuchła już bardzo dawno temu i jej początków już nikt z żywych nie pamięta; mało tego: wobec jej katastrofalnych skutków we współczesnym świecie bardzo niewiele w stosunku do ogromu zjawiska, udało się zrobić. Dla przykładu w 2019 r. ta pandemia zabiła średnio ponad 115 tys. istot ludzkich w ciągu doby! Razem dało to ok. 42 milionów (!) w całym roku.

Na stronie internetowej worldometers.info >>> gromadzone są i na bieżąco aktualizowane dane na temat tej pandemii, podawane za Światową Organizacją Zdrowia (WHO). Na ten moment to już ponad 21,5 miliona ofiar tej pandemii od 1 stycznia 2020 r. do dziś. Dla porównania słynny, również bardzo groźny koronawirus, zabił do tej pory ponad 500 tys. ludzi na całym świecie. A zatem pandemia, o której mowa, w 2020 r. pozbawiła do tej pory życia ok. 40-krotnie więcej ludzi niż COVID-19. Tyle, że uśmierciła osoby jeszcze nienarodzone - bardzo często w majestacie prawa, bez zbytniego rozczulania się nad każdym zgasłym istnieniem, ot tak jakby nigdy nic.

Tak, pandemia, o której mowa, to aborcja...

fot. GDJ, Pixabay.com
Moi Drodzy,

ten temat chodził mi po głowie już od dość dawna, niemal od wybuchu COVID-19. Nie jest moim celem jakiekolwiek pomniejszanie tragizmu obecnej pandemii koronawirusa, bo każde ludzkie życie jest na wagę złota, a już ponad pół miliona zgonów na COVID-19 to niewymowny dramat ludzkości i wszystkich osób, których każda śmierć najmocniej dotknęła. Niemniej czyż nie większym dramatem jest śmierć już ponad 21,5 miliona nienarodzonych dzieci...? Wiem, że takie zestawienie dwóch pandemii, może się wydawać dość sztampowe, ale przecież to są realne liczby: pół miliona zgonów w stosunku do 21,5 miliona. Możemy przejść obojętnie wobec aborcji...? Osoby takie jak Kaja Godek i wiele innych przypominają, że nie możemy.

Tu ważna uwaga: 42 miliony zgonów z powodu aborcji w 2019 r. czynią ją najpoważniejszą przyczyną śmierci na świecie. Dodajmy, że w tym samym 2019 r. na raka zmarło nieco ponad 8 milionów ludzi, a papierosy wykończyły 5 milionów. Przepaść... Robi się ona jeszcze większa, jeśli zauważymy, że na świecie dokonuje się najprawdopodobniej o wiele więcej aborcji niezamieszczanych w oficjalnych statystykach. Włosy stają na głowie z przerażenia...

Trochę przedwojennej historii

Jeśli poszperamy w źródłach historycznych dotyczących II RP (1918-1939) okaże się, że po powstaniu wolnej Polski ruszyło z mocą lobby promujące legalizację aborcji. Wśród wielu innych, ważniejszych (?) tematów tamtego okresu, aborcja i stosunek do nienarodzonych dzieci może się wydawać tematem drugorzędnym. Tymczasem ni stąd ni zowąd w 1932 r. doszło do zalegalizowania aborcji. Jak podają źródła, duży w tym udział mieli m.in. Tadeusz Boy-Żeleński i Irena Krzywicka-Goldberg.

Jakie dzieci wolno było zabijać od 1932 r.? Otóż te, których eliminację zalecano ze względów zdrowotnych matki i gdy dziecko poczęło się jako skutek czynu zabronionego. O zgrozo, przepisy nie podawały, do którego momentu ciąży wolno dokonywać aborcji ani nie określały zupełnie jasno, kiedy rzeczywiście zachodzą przesłanki do dokonania aborcji.

Jak podają źródła, aborcja w II RP (legalna i nielegalna) w okresie 1932-1939 mogła pochłonąć życie ok. miliona Polaków! Jeszcze gorzej przedstawiały się cyfry w okresie II wojny światowej.

Jeśli doliczymy do tego wszystkiego problem prostytucji, która kwitła w przedwojennej Warszawie, robi się wielce nieciekawie.

Na zmianę tej sytuacji próbowało wpłynąć Niebo. Jednym z przejawów troski z Wysoka były objawienia jakich doświadczyła Sługa Boża Rozalia Celakówna, której Jezus polecił, aby Polska schroniła się w Jego Boskim Sercu, które jest jedynym ratunkiem wobec ogromu zła i przewin mieszkańców II RP. Co więcej, pod koniec lutego 1939 r. Rozalia miała mieć wizję, w której Jezus przepowiedział wybuch strasznej wojny, która będzie poniekąd karą także dla Polaków szczególnie za grzechy przeciwko czystości, morderstwa i nienawiść. Poprosił o Jego intronizację na Króla, co byłoby szansą na uchronienie Polski przed zagładą. Do intronizacji wówczas nie doszło, a co się stało dalej, wiemy z historii...

Podobny wydźwięk miały nieoficjalne objawienia w Siekierkach w 1943 r. Maryja miała tam powiedzieć, że podczas strasznej wojny "krew będzie płynęła rynsztokami", bo ludzie się nie nawracają.

Nie będziemy tu już rozwijać tematu, ale warto wspomnieć, że chyba w najbardziej znanych objawieniach polskich tamtego czasu, danych św. Faustynie Kowalskiej, Niebo również zapowiadało karę za wielkie przewinienia i brak skruchy narodu.

Kobieta niezłomna

Przenieśmy się teraz do Włoch. Chiara Corbello Petrillo jest obecnie w drodze na ołtarze. To kobieta, która urodziła dwójkę dzieci, ale i jedno, i drugie zmarło niedługo po porodzie na skutek wrodzonych wad. Jak zapowiedzieli lekarze, była szansa, że trzecia ciąża zakończy się sukcesem. Niestety znów stał się dramat: tym razem matka będąc jeszcze w trzeciej ciąży zachorowała na raka jamy ustnej. Podjęła decyzję, że nie przyjmie chemioterapii, żeby dziecko mogło się urodzić żywe. I urodziła synka, Francesco, zdrowego chłopczyka. Wtedy podjęła się leczenia, ale było już zbyt późno. Odeszła 13 czerwca 2012 r.

Mąż Chiary przekonywał później, że jego żona nigdy nie zwątpiła w słuszność podjętej decyzji - umarła w obronie dziecka. Okrzyknięto ją drugą św. Joanną Berettą Mollą.

O innej niezłomnej (w innym kontekście) kobiecie, poczytasz tutaj >>>. To aktualnie drugi najpoczytniejszy tekst na tym blogu.
Nauka historii, czyli co dalej?
 
Czy koronawirus i ta cała pandemia to poważny problem? Jak najbardziej tak. Czy są większe? Oczywiście - jest nim chociażby pandemia aborcji. Co gorsza, nierzadko szerzy się ona zupełnie legalnie i bardzo, bardzo niewiele jest miejsc i instytucji, które każdego dnia z trwogą podawałyby liczbę zmarłych dzieci na skutek tej pandemii. Wyobraźcie sobie, że telewizja na początku najważniejszych wiadomości dnia podaje, że tyle i tyle dzieci zabito dziś w danym kraju i na całym świecie...

Czy pogrom Polski w czasie II wojny światowej był bezpośrednim skutkiem rozlicznych grzechów Polaków, chociażby tych związanych z prostytucją i aborcją? Nie chciałbym iść aż tak daleko i wysuwać zbyt pochopnych wniosków, bo to temat rozległy i zbyt złożony, żeby sądzić tak zero-jedynkowo. Niemniej jeśli weźmiemy pod uwagę to, iż w objawieniach s. Faustynie Chrystus mówił o szczególnym wybraniu Polski, to wydaje się czymś naturalnym, że wybrane dziecko, niewierne wobec kochającego ojca, zostało ukarane. Pamiętamy o wielu, bardzo wielu Polakach poległych choćby w Powstaniu Warszawskim. I słusznie! Bardzo słusznie, że pamiętamy! Jednakże czy ktoś z nas zdaje sobie sprawę z tego, że w okresie międzywojennym na skutej aborcji zmarło najprawdopodobniej jeszcze więcej małych, bezbronnych Polaków...?

Czy każda kobieta musi być taką bohaterką jak Chiara Corbello Petrillo i uniknąć aborcji, która mogłaby uratować jej życie, a poświęcić lub poważnie zaryzykować istnienie nienarodzonego dziecka? To niesłychanie trudny temat i niesłychanie trudno wypowiadać się, gdy nie staje się przed podobnym dylematem. Tylko spojrzenie na taką sytuację oczyma wiary nadaje sens poświeceniu matki i wznosi na wyżyny heroizmu.
 
Co dalej? Dzięki za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że naświetlił on najważniejsze wątki w tej trudnej materii. Ważne, żeby na miarę swoich możliwości, talentów i sił coś zrobić, aby ratować życie. Sposobów jest wiele: zaangażowanie się w działalność organizacji pro-life, wspieranie matek zmagających się z myślami o aborcji, duchowa adopcja dziecka poczętego >>>.

Nie musimy śnić o bohaterstwie postaci z kreskówek. Wystarczy, że uratujesz jedno, drugie, trzecie i więcej ludzkich żyć, jeszcze nienarodzonych.
 
Wchodzisz w to...?


Teksty na blogu z aktualnie największą liczbą odsłon (stan na 04.07.2020):

1. #3 Historia nauczycielką życia | Gdy szkiełko i oko wymiękają >>>
2. #34 Historia nauczycielką życia | „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono >>>
3. #46 Historia nauczycielką życia | "Nic ponad sandał, szewcze!" >>>

 
Bibliografia wpisu:

1. 42 mln dzieci zabito na całym świecie w 2019 r. w wyniku aborcji, gosc.pl;
2. "Krew będzie płynęła rynsztokami", pch24.pl;
3. Oddała życie, by ratować swoje dziecko - rusza jej proces beatyfikacyjny , gosc.pl;
4. COVID_19/statystyki Google;
5. worldometers.info

Dla chętnych, dla pogłębienia wiedzy:

1. 280 milionów płodów. Jedyny kraj, w którym przeprowadzano aborcję na przemysłową skalę >>>
2. Chiara Petrillo będzie święta >>>
3. Cztery miliony skrobanek. Cała prawda o aborcji w przedwojennej Polsce >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz