sobota, 13 lipca 2019

#67 Historia nauczycielką życia | CH/2 Kości, ścięgna i mięśnie - to nie cała historia!

Czyli m.in. o tym, że to coś więcej niż niektórzy myślą


Ostatnio wspólnymi siłami próbowaliśmy się rozprawić z pierwszym mitem na temat historii, dość trywialnym: czy warto w ogóle patrzeć za siebie >>>. Dzisiaj pójdziemy krok dalej i zastanowimy się  czy ma rację ktoś, kto być może próbuje Ci wmówić, że historia to tylko daty, osoby i wydarzenia. A Ty mu odpowiedz: a czy Ty to tylko kości, ścięgna i mięśnie?


Szkielet to rekwizyt na biologii, ale historia to życie

Ci, którzy uważają historię za jakiś śmietnik z suchymi datami i wydarzeniami oraz osobami zachowują się tak, jakby siedzieli na lekcji biologii i wpatrywali się w kościotrupa. Pamiętamy jak pani od przyrody prosiła żeby pokazać na nim poszczególne kości. Ale przecież biologia to nie tylko nauka o kościach, więc dlaczego historia miałaby być nauką jedynie o wydarzeniach, osobach i datach? Podobnie jest z matematyką: liczby spotykamy w matematyce niemal na każdym kroku, podobnie jak daty w historii, no ale rzecz jasna najważniejsze są tajemne dla wielu humanistów relacje między nimi i to, co wynika z takiego, a nie innego szeregu liczb, ich koligacji i zestawień, itp. Analogicznie w przypadku historii: daty są w tej dziedzinie ważne, żebyśmy zawsze mieli jakiś punkt odniesienia dla tego o czym rozmawiamy.

fot. massagenerds, Pixabay.com


Jeśli porównamy sobie daty do kości, osoby do ścięgien, a wydarzenia do mięśni to okaże się, że brakuje nam np. skóry, krwi, narządów wewnętrznych i jeszcze jednego elementu, którego istnienie wielu neguje (a szkoda), czyli duszy.

Wiemy przecież dobrze, że w historii znajdziemy szereg ciekawostek z życia wziętych >>>, informacje o codziennym życiu prostych ludzi >>> (nie tylko koronowanych głów), wiele tajemnic zapierających dech w piersiach i do dziś nieodkrytych >>>, afery i skandale >>>, przykłady dzieł wielkich i naprawdę zacnych inicjatyw >>>, itp., itd. Tak można by jeszcze wiele mówić. To wszystko można porównać do widzialnych elementów ciała człowieka, których przykłady wcześniej wymieniliśmy (skóra, narządy, itp.).

A co z duszą? Historia też ją ma. Jak ją znaleźć? Może wystarczy sobie zadać pytanie: Po co i w jakim celu to wszystko powstało i do czego to zmierza?

Niech każdy z nas spróbuje sobie na nie odpowiedzieć.

czwartek, 11 lipca 2019

#66 Historia nauczycielką życia | CH/1 Dziś i jutro, a wczoraj?

Czyli m.in. o tym czy warto patrzeć za siebie


Trwają wakacje. Pomyślałem, że w tym luźniejszym czasie wrzucę kilka tekstów z nowej serii, którą nazwałem "Cięta historia" :) Jak zapewne wiemy, "cięty" znaczy trafnie, ostro, często dosadnie umiejący coś skomentować, nierzadko nawet złośliwie. Dosłowne znaczenie tego słowa dotyczy czegoś, co po prostu zostało ucięte. Chciałbym, żeby takie były te (prawdopodobnie trzy) wakacyjne teksty na tym blogu - po pierwsze rozprawiające się z jakąś kwestią (może unikniemy złośliwości, bo to nikomu nie jest potrzebne, ale dosadność i celność wywodu, to już co innego :), a po drugie zwyczajnie krótkie.

Tematyka tych trzech tekstów może nie będzie tak jak dotychczas dotykać konkretnego wydarzenia historycznego, ale będzie krótką wakacyjną refleksją odnoszącą się do jakiegoś mitu, krzywdzącego osądu na temat historii. Będzie to coś w rodzaju Mitołamacza >>>, tyle że w wydaniu historycznym.

Dodam tylko, że na moim drugim blogu Biblijny Raban w ciągu wakacji ukaże się dziesięć tekstów w ramach serii Pan Bóg na wakacjach >>> (sezon 3).


Czy potrzebne nam jest "wczoraj"?

Od czasu do czasu słyszy się słowa nawet z ust tęgich i zacnych osobistości, że historia to przeżytek, który musi odejść w cień na rzecz innych, bardziej przyszłościowych kierunków. Matematyka, fizyka, chemia, technologia - to są kagańce oświaty i motory napędzające świat do przodu. Wielu żyje głównie po to, żeby zapełnić możliwie najbardziej liczne konta bankowe. Po co im historia, ta "kula u nogi"?

Nie da się zaprzeczyć, że tzw. przedmioty ścisłe to bardzo ważne byty w naszym świecie, bo przecież trzeba coś porachować, trzeba wynaleźć jakiś nowy lek na nieuleczalne choroby, trzeba znać podstawowe prawa fizyki, żeby na przykład nie uznać, że każdy jest supermanem i może bez szwanku skoczyć z dziesiątego piętra na asfalt. Osobiście jednak nie rozumiem przeciwstawiania ich zacnej historii i humanistyce. Moim zdaniem, i wiem, że nie jestem w tym twierdzeniu osamotniony, historia jest przynajmniej tak ważna jak wszelkie inne dyscypliny wiedzy i nauki. Jest tak ważna przede wszystkim nie ze względu na daty, fakty i osoby, ale z tej przyczyny, że jest nauczycielką życia. Mówi ci coś to hasło? ;) To właśnie staram się od 66 wpisów promować, że warto od czasu do czasu zerknąć za siebie, żeby to, co koło nas i to, co przed nami, zostało przez nas jak najlepiej wykorzystane.

W dziedzinach ścisłych ukryte są strzępy historii, ale wszelkie przedmioty ścisłe w całości wpisują się w bieg historii, fot. DarWorkX, Pixabay.com

Jeśli jesteś biznesmenem może warto, żebyś zerkną do historii i poczytał o sukcesach oraz porażkach innych, abyś Ty mógł zwiększyć szanse na powodzenie swoich interesów. Jeśli jesteś matematykiem, fizykiem lub chemikiem warto, żebyś zainspirował się czymś lub kimś z przeszłości; to pomoże Ci też uniknąć wynajdywania koła po raz drugi.

I najważniejsze: historia jako dziedzina humanistyczna jest przede wszystkim nauką o człowieku. Jeśli nie chcesz się stać bezdusznym robotem, ścisłowcem w negatywnym tego słowa znaczeniu, powinieneś uczyć się od historii bycia człowiekiem. Bo to chyba o to tak naprawdę w życiu chodzi. Tego uczy nas historia.

Czy mam rację...?


Bibliografia wpisu:

1. 
sjp.pwn.pl