środa, 3 lutego 2021

#96 Historia nauczycielką życia | Miał być papieżem, ale został abortowany

  Czyli m.in. o tym, że zło zawsze dostanie kuksańca w łepetynę 

 
Dzisiejszy wpis, a raczej jego tematyka, zrodziła się w mojej głowie po zetknięciu z materiałem internetowym poruszającym bardzo niezwykłą historię. Chodzi o wykład prof. Marii Ryś. Pod tekstem znajdziecie link do niego.
 
Generalnie ów wykład jest poświęcony gender, ale już na wstępie profesorka podzieliła się dwoma wspomnieniami z pobytu w San Giovanni Rotondo, miejscu kojarzonym przede wszystkim ze św. Ojcem Pio. Jedna z tych historyjek została zasłyszana przez p. Ryś od oprowadzającego ją kapucyna z Polski. Przyznam, że o tym fakcie znajdujemy w internecie jedynie jakieś szczątkowe informacje i to powołujące się raczej jedynie na wykład p. prof. Ryś. Tymczasem sprawa jest godna propagowania, bo okazuje się, że aborcja dokonana przez pewną kobietą pozbawiła życia nienarodzone dziecko, które w planach Bożych miało zostać... papieżem. Wiem, brzmi niewiarygodnie, ale zaraz dowiecie się więcej, jak to było.

Otóż pewnego razu przyszła do papieża kobieta, żeby się wyspowiadać. Niby nic wielkiego - jedna z wielu osób, które przychodziły każdego dnia do słynnego stygmatyka z Pietrelciny. Tymczasem o. Pio, korzystając ze swojego daru widzenia głębiej i szerzej pomógł tej kobiecie odkryć to, co zdaje się, ona już odczuwała powodowana nadnaturalnym poznaniem. Zacytuję Wam poniżej tę rozmowę (cytat za: salon24.pl):
 
Przychodzi kobieta do spowiedzi do ojca Pio i spowiada się z grzechu aborcji. O. Pio pyta się: 
- ‘Coś zobaczyłaś, tak?’ 
- ‘Tak’ – odpowiada kobieta. 
- ‘Papieża, tak?’ 
- ‘Tak’ – odpowiada znowu kobieta – ‘zobaczyłam papieża’.
- ‘A popatrzyłaś w twarz tego papieża?’
- ‘Tak, był bardzo podobny do mnie’.
- ‘Tak, w planach Bożych ten twój syn, którego zabiłaś, miał być papieżem’.
  
Co o tym myślicie? To naprawdę daje do myślenia... Ile takich zacnych osobistości świat nie ujrzał z powodu dramatu aborcji? Strach nawet myśleć...
 
 
San Giovanni Rotondo, By Epiovesan (Emilio Piovesan) - Praca własna, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=3633617
 
Mnie ta cała sprawa skojarzyła się jeszcze z czymś innym. Mianowicie, jak może wiecie, w tzw. tajemnicach fatimskich znajduje się i ta, w której jest mowa o postaci w bieli, która zginęła raniona pociskami z broni palnej oraz strzałami z łuku. Bardzo wielu badaczy odnosi tę wizję do pamiętnego zamachu na życie Jana Pawła II 13 maja 1981 r. Być może bardzo słusznie. Nie uważam, żeby to było niemożliwe; myślę, że to zdecydowanie bardzo dobry trop.
 
Mimo powyższego chciałbym się jednak podzielić małą refleksją - nie jest to z mojej strony żadne objawienie albo teoria spiskowa, ale po prostu takie moje "coś". A może ta postać w bieli to ów abortowany papież? Jeśli uwzględnimy fakt, że być może ten tajemniczy abortowany papież mógłby ewentualnie być tym papieżem mniej więcej w latach pontyfikatu Jana Pawła II okaże się, że papież Polak to papież w zamian za tamtego. Wiem, że to dość mocno naciągana teoria, niemniej kusząca.
 
Jeśli rzeczywiście powyższe dochodzenie miałoby w sobie coś z prawdy okazałoby się, że aborcja w wizji fatimskiej byłaby symbolicznie ukazana jako jeden z podstawowych grzechów wołających o pomstę do nieba, pozbawiającym życia tysiące księży, sióstr i osób świeckich. Wtedy wołanie anioła "pokuty, pokuty, pokuty!" odnosiłoby się w bardzo dużej mierze do grzechów aborcji.
 
 
I jeszcze jedno: zło zawsze dostaje ostro po łepetynie, choć czasami wydaje się, że ma ono dużo do powiedzenia. Do podobnego przykładu odwoływałem się już dawno temu we wpisie o glinianych nogach kolosa zła >>>, ale lubię go powtarzać: chodzi o to, że jeśli np. uderzyć piłką z całej siły w mur to jest szansa, że oberwiesz nią zdrowo (albo raczej niezdrowo :). Im mocniej uderzysz, tym mocniej poczujesz siłę wracającej piłki. Podobnie, choć w nieskończonej skali, bywa ze złem: zło się panoszy, ale im mocniej się rozprzestrzenia, tym mocniejszego łupnia od dobra dostaje. Mało tego: zło, choć samo w sobie mocne, w kontekście dobra jest absolutnym zerem. Może śmierć tego tajemniczego abortowanego przyszłego papieża i zakusy na życie nienarodzonego Karola Wojtyły (być może nie wiemy, że Emilii Wojtyle proponowano aborcję), to przejawy ogromnego, niechcianego przez Boga zła, z którego wyprowadził On potężne dobro??? "Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5,20).

Czy uświadamiamy sobie w pełni, jak potężnym złem jest aborcja?

Dajcie znać w komentarzach, co myślicie o tym temacie. Dzięki!
 

Inny tekst o aborcji:

#83 Historia nauczycielką życia | Uwaga: pandemia przybiera na sile! >>>


Poprzedni wpis:


 
  
Teksty na blogu z aktualnie największą liczbą odsłon (stan na 03.02.2021):


1. #3 Historia nauczycielką życia | Gdy szkiełko i oko wymiękają >>>
2. #34 Historia nauczycielką życia | „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono >>>
3. #46 Historia nauczycielką życia | "Nic ponad sandał, szewcze!" >>>

 

Bibliografia wpisu:

1. Cały wykład p. Marii Ryś >>>

2. Abortowany papież, salon24.pl