środa, 11 kwietnia 2018

#33 Historia nauczycielką życia | 100+ChP/4 Sporna historia i cud narodzin

Czyli m.in. o tym, jak nad Krakowem widziano tajemnicze światła i o narodzinach pewnego chłopczyny


Zapraszam serdecznie na nasze czwarte już spotkanie szlakiem cudownych zdarzeń z historii Polski. Zachęcam do lektury poprzedniego wpisu oraz pozostałych z serii „100+ Cudowna historia Polski”.


Zbrodnie, cuda i przepowiednie


Pewnego razu biskup krakowski Stanisław zakupił dobra ziemskie od niejakiego Piotra z Janiszewa na poczet biskupstwa ze stolicą w Krakowie. To, co zdarzyło się jakieś 3 lata później, można by śmiało nazwać średniowieczną aferą gruntową (zresztą takie określenie stosuje Aleksandra Polewska w książce „Cuda w historii Polski”, na której opierają się wpisy z tej serii). Potomkowie zmarłego już Piotra (znanego też jako Piotrowin) wystąpili z roszczeniami, iż transakcja nie została legalnie dokonana przez biskupa. Król Bolesław II zwany współcześnie Śmiałym albo Szczodrym postawił Stanisława przed sąd. Mimo wyjaśnień biskupa sprawa była poważna i skomplikowana, gdyż na rozprawę nie stawili się świadkowie. Stanisław nie zamierzał jednak wyzbywać się prawnie pozyskanych dóbr.

Okazuje się jednak, że w to wszystko zamieszany był sam monarcha. Chociaż w rzeczywistości zakup ziemi odbył się jak najbardziej w zgodzie z prawem, to jednak król podburzył spadkobierców Piotra i zastraszył świadków procesu, przez co chciał mówiąc potocznie wrobić poczciwego biskupa. Od jakiegoś czas monarcha był bowiem nieprzychylnie nastawiony do Stanisława, który wytykał mu różne przewiny, których dopuszczał się Bolesław, jak choćby cudzołóstwo z żoną pewnego woja. Gdy nie pomagały upomnienia, biskup zastosował również klątwę wobec krnąbrnego króla. Ten zwerbował zatem swoich ludzi, żeby za wszelką cenę starali się znaleźć jakieś uchybienia w postępowaniu Stanisława. Niczego jednak nie mogli się doszukać, dlatego też król postanowił posłużyć się oszczerstwem. Do tego posłużył mu właśnie zakup dóbr ziemskich dokonany przez biskupa.

Sytuacja Stanisława była nie do pozazdroszczenia. Zaproponował on jednak rzecz zgoła dziwną: poprosił o przesunięcie momentu ogłoszenia wyroku o 3 dni. Król się zgodził licząc na to, że z tego wyniknie jeszcze większa afera przez co biskup sam się ośmieszy. W tym czasie Stanisław zarządził post i modlitwę, którym to praktykom sam się oddawał. Gdy rzeczony czas miał już upłynąć biskup odprawił Eucharystię i poprosił o odkopanie grobu Piotrowina. Tak też uczyniono. Wtedy biskup w Imię Trójcy Świętej przywrócił Bożą mocą życie temuż zmarłemu. Ten stawił się zatem na sądzie królewskim i potwierdził niewinność Stanisława. Król nie miał wyjścia i uniewinnił biskupa. Co ciekawe, zmarły zapytany o swój dalszy los wybrał powrót do grobu i poprosił o modlitwę, bo już niebawem miał zakończyć odbywanie mąk czyśćcowych.


Wskrzeszenie Piotrowina (Poznańska Fara)
źródło: domena publiczna

Podobno na pamiątkę tego cudownego zdarzenia biskup zerwał gałązkę lipy i wsadził do ziemi. Rzekomo to właśnie drzewo rosło aż do 1930 r., kiedy to uległo zniszczeniu podczas burzy. Wskrzeszenie Piotrowina wykorzystano także jako cud potrzebny do kanonizacji biskupa, która została zatwierdzona przez papieża Innocentego IV w 1253 r.

Król za niedługi czas powrócił do swojej wrogiej polityki prowadzonej przeciwko biskupowi. W 1077 r. doszło do kolejnej klątwy. Monarcha ostentacyjnie jednak łamał zakaz pojawiania się w kościołach na nabożeństwach. Gdy tylko siłą wtargnął do świątyni, biskup przerywał sprawowanie Mszy aż do opuszczenia kościoła przez króla. W końcu sytuacja zaogniła się na tyle, że Stanisław musiał sprawować Msze potajemnie, bo doniesiono mu, że król czyha na jego życie.

Stosowny moment nadarzył się 11 kwietnia 1079 r. Biskup odprawiał Eucharystię w Krakowie na Skałce. Król ze swoją świtą czekał aż Stanisaw skończy Mszę. Nie wytrzymali jednak do końca i jeszcze przed Przeistoczeniem wojowie wpadli do świątyni. Gdy jednak mieli zadać Stanisławowi śmiertelny cios, padali na ziemię i strwożeni wracali do Bolesława II. Ten wyzywał ich „od bab”. Sytuacja się powtarzała, dlatego władca zdecydował się osobiście wkroczyć do akcji. Jemu już nic nie przeszkodziło i ugodziwszy biskupa w głowę, zabił go.

Wojowie, chcąc zrehabilitować się w oczach władcy, zbezcześcili ciało, gdyż rozrąbali je na tysiące małych kawałków i wypełnili rozkaz Bolesława rozrzuciwszy szczątki po całym Krakowie żeby nikt nawet nie śmiał w jakikolwiek sposób ich czcić.

Mieszkańcy miasta mogli zaobserwować jak nad Krakowem krążyły cztery wielkie orły, które jak się okazało, odganiały dziką zwierzynę od cząstek ciała Stanisława. Po zapadnięciu zmroku duchowni i pobożni świeccy wybrali się, żeby potajemnie odnaleźć rozrzucone kawałki biskupiego ciała. Znów zdarzył się cud – nad miastem można było obserwować tajemnicze, niebieskie światła, który wychodziły z różnych miejsc. Ludzie zauważyli, że każda wiązka wskazuje szczątki Stanisława. Ze czcią pozbierano zatem zwłoki i zniesiono je na jedno miejsce. Wtedy orły zleciały tam i dalej pilnowały biskupa. Potem zdarzył się współcześnie dość powszechnie znany cud – ciało Stanisława cudownie się zrosło, co miało być proroctwem zjednoczenia Polski po rozbiciu dzielnicowym.

Papież Grzegorz VII pozbawił tronu króla Polski. Bolesław II mógł dorównać swojemu wielkiemu pradziadowi Bolesławowi I Chrobremu, ale jednak fatalny finał zatargu z biskupem kosztował go bardzo wiele.

Kronikarze w nieco odmienny sposób podchodzą do opisanych powyżej zdarzeń w swoich dziełach. Najwięcej miejsca poświęcił tym wydarzeniom Jan Długosz. Zdecydowanie mniej napisał Wincenty Kadłubek. Natomiast najbardziej oszczędny w słowach był Gall Anonim. Tłumaczy się to najczęściej faktem, że ów kronikarz pisał na dworze Bolesława III Krzywoustego, który był przecież bratankiem Bolesława II. Wskrzeszenie Piotrowina opisał niejaki Wincenty z Kielczy.

Do czasów współczesnych zachowała się tylko relikwia czaszki św. Stanisława. W latach 60. XX w. przeprowadzono gruntowne jej badania i wyszło, że to czaszka mężczyzny po czterdziestce ze śladami licznych wgnieceń, zwłaszcza na potylicy. Chociaż w 100% nie można potwierdzić jej autentyczności, to jednak wyniki badań w żaden sposób nie zaprzeczają, a nawet zdają się potwierdzać pewne aspekty życia świętego biskupa.


Konfesja św. Stanisława w Katedrze na Wawelu
źródło: I, Bogitor, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2318852

Co stało się z resztą cudownie zrośniętego ciała Stanisława? Są różne hipotezy: być może w pewnym momencie oddzielono głowę od reszty relikwii, jak często czyniono w średniowieczu; może pozostałe kości zwyczajnie uległy rozkładowi. Nie wiemy też, gdzie w ogóle pochowano biskupa. U Jana Długosza czytamy tylko, że nad grobem świętego biskupa krakowskiego wznosiła się tajemnicza smuga niebieskiego światła.


„Takie były narodziny. Owego właśnie chłopczyny”


Druga historia, którą chciałbym Wam, moi Drodzy, jeszcze dzisiaj pokrótce opowiedzieć wydarzyła się w rodzinie brata Bolesława II, który po nim został władcą. Chodzi o księcia Władysława I Hermana i jego żonę Judytę.

Na początku kroniki Galla Anonima znajduje się pieśń ku czci narodzin Bolesława Krzywoustego, bo jego przyjście na świat w żadnym wypadku nie należało do zwyczajnych. Książę Władysław i jego żona przez długi czas nie mogli doczekać się dziecka. Z radą pośpieszył biskup poznański Franko, który zachęcił parę książęcą, aby wysłano poselstwo do sanktuarium św. Idziego w Saint-Gilles (Prowansja) z darami wotywnymi oraz prośbą o przemodlenie tej sprawy w tamtym szczególnym miejscu. Co ciekawe, jednym z owych darów był posążek ze złota wielkości dziecka.

Udali się zatem do Francji wysłannicy księcia i księżnej, którym przewodził kapelan Judyty, niejako Piotr. Zanieśli dary oraz list i wręczyli opatowi Odilonowi. Mnichów nie trzeba było namawiać. Przez 3 dni wytrwale błagali Boga w modlitwach oraz pościli w intencji narodzin dziecka dla polskiej pary.

Co ciekawe, nim posłowie wrócili do ojczyzny, począł się następca tronu, późniejszy książę – Bolesław zwany Krzywoustym. Miało to miejsce prawdopodobnie 20 sierpnia 1086 r. Niestety 24 grudnia tego samego roku zmarła Judyta.

Po cudownych narodzinach Bolesława kult św. Idziego szybko rozprzestrzenił się po Polsce. Dzisiaj głównym sanktuarium poświęconym temu świętemu jest Mikorzyn (diecezja kaliska).


Grób św. Idziego w kościele w Saint-Gilles
źródło: Hawobo - Fotografia własna, CC BY-SA 2.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5901536

Wiem, że na pierwszy rzut oka takie historie wydają się jedynie legendami, co najwyżej z wartościowym przesłaniem. Czasami tak jest. Jednak nie skreślajmy zbyt pochopnie czegoś, co logicznie myśląc nie mogło (?) być prawdą, bo możemy się zdziwić.

Ktoś może zarzuci, że powyższe opowieści są tylko wytworami średniowiecznej ciemnoty i zacofania. Gorąco zachęcam Was jednak do obejrzenia poniższych filmików. Nie musicie oglądać w całości; wystarczy włączyć, bo już ustawiłem je tak, żeby odpaliły się w odpowiednim momencie; trwają razem mniej niż 10 minut. Ważne – nie neguj z założenia wartościowego przekazu filmików! Szanuj się, nie oceniaj czegoś przed obejrzeniem.





Czy średniowieczne historie są na pewno tylko legendami?

Zapraszam na kolejny odcinek poświęcony cudownej historii Polski.

PS Inne teksty do poczytania: 

To wcale nie jest żart na prima aprilis! To zdarzyło się naprawdę [wideo], https://pl.blastingnews.com/felietony/2018/03/to-wcale-nie-jest-zart-na-prima-aprilis-to-zdarzylo-sie-naprawde-wideo-002421551.html;

Czekasz na wiosnę i Wielkanoc? Pierwsza wiosna dawno przyszła, ale idą kolejne!, https://pl.blastingnews.com/felietony/2018/03/czekasz-na-wiosne-i-wielkanoc-pierwsza-wiosna-dawno-przyszla-ale-ida-kolejne-002402917.html;



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz