O
człowieku, który chciał mieć władzę nad wskazówkami zegara
Jak
zapewne wiecie, a jeśli nie, to właśnie teraz się dowiecie, już
w najbliższą niedzielę (29 października) należy przestawić
zegarki z godziny trzeciej w nocy na drugą (oczywiście chodzi o noc
z soboty na niedzielę :). Wkroczymy zatem, a zdecydowana większość
z nas „wkroczy” raczej w głębokim śnie, w czas zimowy.
Oczywiście nie musimy przesuwać wskazówek lub przestawiać
zegarków cyfrowych, ale takie czasowe „zacofanie” mogłoby być
z oczywistych względów problematyczne ;) Tak czy siak czas się
zmieni i choćby nie wiem co, zmiana stanie się faktem.
Zastanawiając
się nad tematem dzisiejszego wpisu na Historię nauczycielkę życia
wpadłem akurat na historię pewnej postaci, która ze zmianą czasu
ma (a tak naprawdę chciała mieć) coś wspólnego, a być może
wielu z nas nie miało pojęcia, że tak właśnie jest. Dobrze się
składa, że z racji ostatniej środy miesiąca czas na nieco
luźniejszą naukę tudzież nauczkę, w tym też ciekawostkę. A
skoro już niebawem dojdzie do zmiany czasu, to myślę, że bohater
dzisiejszego wpisu idealnie wkomponuje się w nasz temat dnia.
Od
razu zaznaczam, że nie mam tutaj zamiaru włączyć się oficjalnie
w debatę szczególnie wyraźnie toczącą się w okresie bliższym
zmianie czasu: zmieniać czas czy nie zmieniać – oto jest pytanie.
Poza tym nie będę zajmował się tutaj szczegółowym śledzeniem
dziejów zmiany czasu. Zapraszam Was jednak do przyjrzenia się
pewnemu epizodowi właściwie z początków historii przesuwania
wskazówek zegara.
Przenieśmy
się w czasie do 1784 r., a konkretnie do Ameryki Północnej. Już
od kilku lat istniało tam oficjalnie państwo – Stany Zjednoczone.
W szkole uczyliśmy się o tzw. Ojcach Założycielach. Poproszeni do
odpowiedzi, pewnie wymienialiśmy przy tablicy jednym tchem:
Washington, Jefferson, Hamilton, Madison, Adamsowie, Paine i
Franklin. Może Was zaskoczę, ale to właśnie Benjamin Franklin
mógł mieć więcej wspólnego ze zmianą czasu niż nam się
wydaje.
Znamy
go przede wszystkim jako jednego z czołowych amerykańskich
polityków z najdawniejszego okresu istnienia państwa. Wiemy też
zapewne, że był publicystą i filozofem, a także naukowcem i
wynalazcą. Jeśli chodzi o wynalazki, to pewnie kojarzymy go jako
człowieka od piorunochronu. Nota bene podobno niewiele brakowało,
żeby go trafił piorun w trakcie montowania swojego wynalazku...
Tak, Franklin dużą część swojego naukowego dorobku poświecił
elektryczności, ale żeby miał coś wspólnego ze zmianą czasu? A
tak właśnie mogło być!
Benjamin Franklin (1706-1790), North American printer, publisher, writer, scientist, inventor and statesman 79 years old;
źródło: By Joseph Duplessis - http://www.npg.si.edu/exh/brush/ben.htm, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=52076
Otóż
to właśnie Benjamin Franklin prawdopodobnie jako pierwszy człowiek
w historii oficjalnie zaproponował zmianę czasu właśnie we
wspomnianym uprzednio roku 1784. Opracował nawet specjalny esej, w
którym starał się przeforsować swoje racje i przekonać
społeczeństwo oraz rząd. W bibliografii pod wpisem zamieściłem
link do oryginału w języku angielskim, bo polskiego tłumaczenia
chyba jeszcze nie ma.
Od
razu zaznaczmy, że pomysł Franklina został raczej przyjęty z
ironicznym uśmiechem i politowaniem. Dlaczego? Po pierwsze liczba
argumentów wystosowanych przez Benjamina była niewystarczająca, a
ich jakość niezadowalająca. Przykładowo tłumaczenie, iż
Amerykanie powinni iść spać wcześniej i lepiej dopasować się do
czasu największej aktywności słońca potraktowano raczej jako
żart. Po drugie nie pomogły nawet argumenty związane z kosztami.
Franklin wyliczył na przykładzie Paryża, że noce między 20 marca
i 20 września pochłaniają ok. 96 mln ówczesnych funtów w
przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców (chodzi o koszt zakupu świec,
które poza tym razem wzięte ważyły, zdaniem autora badań, ok. 29
tys. ton!). Niestety potraktowano te misterne wyliczenia jako
wartości zawyżone i ambitna propozycja pana Benjamina skończyła
się fiaskiem. Zapewne nie byli tym faktem zmartwieni producenci
zegarów i świec...
A
zatem w czasach Franklina nie doszło do wprowadzenia czasu letniego,
którego ostatnie dni na ten rok właśnie przeżywamy. Poważniejsze
próby podjęto w 1907 r., w Wielkiej Brytanii, za sprawą niejakiego
Williama Willetta (ciekawostka dla fanów muzyki: był to podobno
prapradziadek Chrisa Martina – m.in. wokalisty zespołu Coldplay).
Jednakże na oficjalne wprowadzenie czasu letniego trzeba było
jeszcze poczekać 9 lat.
Puenta,
czyli dzisiejsza krótka nauka: Czasami potrzeba wiele czasu, żeby
wprowadzić coś w życie; mogą cie wyśmiać, ale jeśli wierzysz,
że Twoja idea jest słuszna, nie poddawaj się. Kiedyś stwierdzą,
że jednak miałaś/miałeś rację. Jednak czy Franklin miał rację,
patrząc z punktu widzenia jego czasów i nam współczesnych?
Wypowiedzcie się w komentarzach.
To
tyle, moi Drodzy, na dzisiaj i na ten miesiąc. Listopadowe rocznice
ukażą się najprawdopodobniej wyjątkowo w pierwszy czwartek
listopada (2 dzień miesiąca) z racji uroczystości Wszystkich
Świętych.
Pozdrawiam
Was ciepło i nie zapomnijcie o zmianie czasu ;)
Bibliografia
wpisu:
- Benjamin Franklin, https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Franklin-Benjamin;3902569.html
- Benjamin Franklin, https://pl.wikipedia.org/wiki/Benjamin_Franklin;
- Benjamin Franklin's Essay on Daylight Saving, http://www.webexhibits.org/daylightsaving/franklin3.html;
- Kto wpadł na pomysł zmiany czasu?, http://www.dobresobie.pl/ciekawostki/340/kto-wpadl-na-pomysl-zmiany-czasu
Moi Drodzy, powyższy tekst jest dokładnie 50 wpisem, biorąc pod uwagę oba moje blogi. Jeśli choć trochę Ci się spodobał, daj znać w komentarzu. Poza tym Historia nauczycielką życia już jutro skończy 2 miesiące, a zatem będzie to taki miły prezencik dla niej :)
OdpowiedzUsuń