środa, 25 października 2017

#8 Historia nauczycielką życia | Czas na zmianę czasu

    O człowieku, który chciał mieć władzę nad wskazówkami zegara


Jak zapewne wiecie, a jeśli nie, to właśnie teraz się dowiecie, już w najbliższą niedzielę (29 października) należy przestawić zegarki z godziny trzeciej w nocy na drugą (oczywiście chodzi o noc z soboty na niedzielę :). Wkroczymy zatem, a zdecydowana większość z nas „wkroczy” raczej w głębokim śnie, w czas zimowy. Oczywiście nie musimy przesuwać wskazówek lub przestawiać zegarków cyfrowych, ale takie czasowe „zacofanie” mogłoby być z oczywistych względów problematyczne ;) Tak czy siak czas się zmieni i choćby nie wiem co, zmiana stanie się faktem.

Zastanawiając się nad tematem dzisiejszego wpisu na Historię nauczycielkę życia wpadłem akurat na historię pewnej postaci, która ze zmianą czasu ma (a tak naprawdę chciała mieć) coś wspólnego, a być może wielu z nas nie miało pojęcia, że tak właśnie jest. Dobrze się składa, że z racji ostatniej środy miesiąca czas na nieco luźniejszą naukę tudzież nauczkę, w tym też ciekawostkę. A skoro już niebawem dojdzie do zmiany czasu, to myślę, że bohater dzisiejszego wpisu idealnie wkomponuje się w nasz temat dnia.

Od razu zaznaczam, że nie mam tutaj zamiaru włączyć się oficjalnie w debatę szczególnie wyraźnie toczącą się w okresie bliższym zmianie czasu: zmieniać czas czy nie zmieniać – oto jest pytanie. Poza tym nie będę zajmował się tutaj szczegółowym śledzeniem dziejów zmiany czasu. Zapraszam Was jednak do przyjrzenia się pewnemu epizodowi właściwie z początków historii przesuwania wskazówek zegara.

Przenieśmy się w czasie do 1784 r., a konkretnie do Ameryki Północnej. Już od kilku lat istniało tam oficjalnie państwo – Stany Zjednoczone. W szkole uczyliśmy się o tzw. Ojcach Założycielach. Poproszeni do odpowiedzi, pewnie wymienialiśmy przy tablicy jednym tchem: Washington, Jefferson, Hamilton, Madison, Adamsowie, Paine i Franklin. Może Was zaskoczę, ale to właśnie Benjamin Franklin mógł mieć więcej wspólnego ze zmianą czasu niż nam się wydaje.

Znamy go przede wszystkim jako jednego z czołowych amerykańskich polityków z najdawniejszego okresu istnienia państwa. Wiemy też zapewne, że był publicystą i filozofem, a także naukowcem i wynalazcą. Jeśli chodzi o wynalazki, to pewnie kojarzymy go jako człowieka od piorunochronu. Nota bene podobno niewiele brakowało, żeby go trafił piorun w trakcie montowania swojego wynalazku... Tak, Franklin dużą część swojego naukowego dorobku poświecił elektryczności, ale żeby miał coś wspólnego ze zmianą czasu? A tak właśnie mogło być!


Benjamin Franklin (1706-1790), North American printer, publisher, writer, scientist, inventor and statesman 79 years old;
źródło: By Joseph Duplessis - http://www.npg.si.edu/exh/brush/ben.htm, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=52076

Otóż to właśnie Benjamin Franklin prawdopodobnie jako pierwszy człowiek w historii oficjalnie zaproponował zmianę czasu właśnie we wspomnianym uprzednio roku 1784. Opracował nawet specjalny esej, w którym starał się przeforsować swoje racje i przekonać społeczeństwo oraz rząd. W bibliografii pod wpisem zamieściłem link do oryginału w języku angielskim, bo polskiego tłumaczenia chyba jeszcze nie ma.

Od razu zaznaczmy, że pomysł Franklina został raczej przyjęty z ironicznym uśmiechem i politowaniem. Dlaczego? Po pierwsze liczba argumentów wystosowanych przez Benjamina była niewystarczająca, a ich jakość niezadowalająca. Przykładowo tłumaczenie, iż Amerykanie powinni iść spać wcześniej i lepiej dopasować się do czasu największej aktywności słońca potraktowano raczej jako żart. Po drugie nie pomogły nawet argumenty związane z kosztami. Franklin wyliczył na przykładzie Paryża, że noce między 20 marca i 20 września pochłaniają ok. 96 mln ówczesnych funtów w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców (chodzi o koszt zakupu świec, które poza tym razem wzięte ważyły, zdaniem autora badań, ok. 29 tys. ton!). Niestety potraktowano te misterne wyliczenia jako wartości zawyżone i ambitna propozycja pana Benjamina skończyła się fiaskiem. Zapewne nie byli tym faktem zmartwieni producenci zegarów i świec...

A zatem w czasach Franklina nie doszło do wprowadzenia czasu letniego, którego ostatnie dni na ten rok właśnie przeżywamy. Poważniejsze próby podjęto w 1907 r., w Wielkiej Brytanii, za sprawą niejakiego Williama Willetta (ciekawostka dla fanów muzyki: był to podobno prapradziadek Chrisa Martina – m.in. wokalisty zespołu Coldplay). Jednakże na oficjalne wprowadzenie czasu letniego trzeba było jeszcze poczekać 9 lat.

Puenta, czyli dzisiejsza krótka nauka: Czasami potrzeba wiele czasu, żeby wprowadzić coś w życie; mogą cie wyśmiać, ale jeśli wierzysz, że Twoja idea jest słuszna, nie poddawaj się. Kiedyś stwierdzą, że jednak miałaś/miałeś rację. Jednak czy Franklin miał rację, patrząc z punktu widzenia jego czasów i nam współczesnych? Wypowiedzcie się w komentarzach.


To tyle, moi Drodzy, na dzisiaj i na ten miesiąc. Listopadowe rocznice ukażą się najprawdopodobniej wyjątkowo w pierwszy czwartek listopada (2 dzień miesiąca) z racji uroczystości Wszystkich Świętych.

Pozdrawiam Was ciepło i nie zapomnijcie o zmianie czasu ;)


Bibliografia wpisu:

  1. Benjamin Franklin's Essay on Daylight Saving, http://www.webexhibits.org/daylightsaving/franklin3.html;

1 komentarz:

  1. Moi Drodzy, powyższy tekst jest dokładnie 50 wpisem, biorąc pod uwagę oba moje blogi. Jeśli choć trochę Ci się spodobał, daj znać w komentarzu. Poza tym Historia nauczycielką życia już jutro skończy 2 miesiące, a zatem będzie to taki miły prezencik dla niej :)

    OdpowiedzUsuń