niedziela, 17 listopada 2019

#73 Historia nauczycielką życia | Nie żyła kilka dni i... ożyła

Czyli m.in. o tym, że tam coś jest - Ktoś...


W listopadzie ubiegłego roku opublikowałem tekst, w którym zaznaczyłem, że on jest tylko poniekąd wstępem do czegoś głębszego. Zapewne dziś już w nieco innym kontekście, ale wracam do tamtego pomysłu. Znów mamy listopad, a zatem jest to czas, kiedy niezależnie od wyznania i światopoglądu ocieramy się o tajemnicę tego, co znajduje się za granicą życia. Bardzo wielu z nas odwiedza w tym czasie groby bliskich - jedni częściej niż w ciągu roku, inni może powracają tam po dłuższej niebytności: bo praca, bo dzieci, bo brak czasu... Tymczasem przychodzi czas, żeby się zatrzymać i zastanowić choćby przez chwilę. Chciałbym Wam dzisiaj przedstawić historię, która naprawdę daje do myślenia.


fot. Free-Photos, Pixabay.com

Śmierć, wędrówka i powrót do świata żywych

Czasami słyszy się bardzo krzywdzące określenia, że jakieś tam cuda i dziwy to tylko wymysły zabobonnego i nieoświeconego średniowiecza. Po pierwsze średniowiecze to być może jedna z najnowocześniejszych epok w dziejach, a po drugie owe cuda i dziwy zdarzają się także w czasach zdecydowanie nam bliższych i są nieraz bardzo dobrze udokumentowane naukowo. Oto historia, która wydarzyła się w tamtym wieku w Barnauł na Syberii - konkretnie w 1965 r.

Kławdij Ustisina była ateistką. Miała dziecko. 19 lutego 1965 r. przechodziła operację chirurgiczną, w trakcie której zmarła o godz. 11:00. Dokładnie o godz. 4:00 23 lutego tamtego roku ożyła i na powrót stała się żywym człowiekiem. Jak to wytłumaczyć...?

Już w 1963 r. wykryto u niej raka. Operacja, której ją poddano 19 lutego 1965 r., była związana właśnie z tym nowotworem. Chociaż operował ją wielki profesor z Moskwy, jak wiemy kobieta w trakcie zabiegu zmarła.

Ustisina relacjonuje, że gdy otwarto brzuch, jej dusza uniosła się w górę i widziała własną operację oraz swoje wnętrzności pokryte guzami. Dobrze słyszała komentarze lekarzy, którzy dziwili się, że ona jeszcze żyła, skoro "nie było w niej nic zdrowego". Widziała, że jej martwe już ciało oddano do trupiarni, gdzie potem przybyli brat z jej synkiem. Obaj płakali. Kobieta próbowała uspokoić synka, ale zorientowała się, że on tego nie czuje - skupia uwagę tylko na zwłokach.

Następnie Ustisina przeniosła się do domu - tam matka jej pierwszego męża i siostra deliberowały nad majątkiem zmarłej. Zwłaszcza siostra miotała obelżywymi słowami - Kławdij widziała diabłów jak z radością przysłuchiwali się tej rozmowie i notowali każde wulgarne słowo. Dodajmy, że Ustisina rozeszła się z pierwszym mężem, bo on był wierzącym człowiekiem.

Potem duch Ustisiny został uniesiony w jakiś nadnaturalny sposób i leciał nad Barnauł, by wreszcie dostać się do przedsionków nieba. Tam spotkała m.in. Matkę Boską i swojego Anioła Stróża, którą błagał Królową Nieba o ratunek dla nowoprzybyłej duszy. Gdy Maryja zastanawiała się nad losem Ustisiny odezwał się Bóg, który nakazał odesłać duszę na ziemię, bo przyszła za wcześnie, a swój ratunek zawdzięczała pobożnemu ojcu, który wybłagał dla niej Boże Miłosierdzie.



Po tych wydarzeniach Bóg nakazał, żeby odesłać kobietę do piekła w celu zapoznania jej z tym, na co zasłużyła, gdyby nie właśnie Miłosierdzie Boże. Znalazła się zatem w miejscu odrażającym, pełnym robaków, które zewsząd ją atakowały. Miała też różnorakie widzenia związane z aborcją i ubliżaniem kapłanom; wtedy dopiero pojmowała jak wielkiego zła dopuszczała się w życiu. W trakcie rozmowy z Bogiem dowiadywała się, ile żalu skruchy i pokuty potrzeba.

Potem Ustisina dalej miała widzenia dusz okrutnie cierpiących. Widziała złe duchy krzątające się to tu to tam. Doznawała jeszcze większych cierpień niż na początku widzeń. Cierpiała ze wszystkimi, którzy za życia bardzo grzeszyli i nie okazywali skruchy. Nawet i te dusze błagały teraz Maryję o pomoc (Matka Boska od czasu do czasu stawała w oddali i płakała rzewnie), ale nawet i Ona nie mogła przekroczyć Bożej woli. Gdyby nawet te dusze grzeszyły, ale chociaż okazały skuchę za życia, trafiłyby do czyśćca, ale było już za późno...

Na koniec widzenia kobieta została z powrotem przetransportowana na ziemię. Jej dusza na powrót wróciła do ciała, które leżało w trupiarni. Właśnie wnoszono jakiegoś nieboszczyka bez nóg. Ustisina poczuła, że może poruszać własnymi rękami i nogami. Gdy pracownicy trupiarni to ujrzeli pouciekali.

Po jakimś czasie przyszli lekarze. Kobietę przetransportowano do szpitala. Dawano jej jeść, ale nie chciała nic przekąsić tłumacząc się potrzebą zachowania postu. Opowiadała co ją spotkało w zaświatach. Gromadziły się tłumy.

Niedługo potem zabrano ją znowu na stół operacyjny. Otworzono brzuch, ale ku niewypowiedzianemu zaskoczeniu lekarzy wnętrzności były jak u niemowlęcia - zupełnie zdrowe.

Po tym wszystkim Ustisina zupełnie z Bożą pomocą odmieniła swoje życie - przede wszystkim wyspowiadała się, przyjęła Komunię św., oddała legitymację partyjną i stała się zupełnie innym człowiekiem. Od tego momentu wszystkim opowiadała o tym, co ją spotkało i dlaczego trzeba się nawracać.


Żyj!!!

Bajka? Urojenie? Moherowa historyjka? A może jednak przestroga i zachęta...? To od każdego z nas, ode mnie i od Ciebie, zależy jak wykorzystamy powyższą historię. Pewnie mimo wszystko można przejść obok niej obojętnie, można nawet wyśmiać i wykpić, ale czy to na końcu się opłaci? A co będzie z nami, jeśli już przejdziemy na tamten drugi brzeg? A przejść musimy... Ta historia uczy nas również tego, żebyśmy żyli. Żyli, nie wegetowali ani nie uganiali się za tym, co kompletnie bezwartościowe w końcowym rozrachunku. Ta historia uczy, że naszym przeznaczeniem jest życie, nie śmierć. Choćbyśmy chcieli nigdy już nie umrzemy. Każdy z nas będzie żył wiecznie. Dlatego szalenie ważne jest, żebyśmy się po tym życiu znaleźli we właściwym miejscu w tamtym.


fot. jplenio (Pixabay.com)


A jaki jest Twój wybór...?

Zachęcam też do lektury tekstu o wizycie gościa z zaświatów >>> oraz poprzedniego >>>.

Całą relację Ustisiny znajdziecie w bibliografii (do odsłuchania i przeczytania).

Dzięki za dzisiaj i proszę o Wasze komentarze i udostępnianie tekstu. Dzięki! 

PS Nawet dobrze się składa, bo w tych dniach obchodzimy też kolejną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. A zatem temat powstania z martwych ładnie wiąże się także z historią naszej Ojczyzny.

Bibliografia wpisu:

1. Cud w Barnał na Syberii (1965) - uzdrowienie duszy i ciała ateistki;

2. Wskrzeszenie w Barnauł, Syberia 1965 (świadectwo nawróconej ateistki);
3. BARNAULSKI CUD WSKRZESZENIA I UZDROWIENIA PO 3 DOBACH OD ŚMIERCI DUSZY I CIAŁA ATEISTKI 

1 komentarz: